The English version below
Wolfram Spyra, znany również jako Der Spyra, jest popularnym niemieckim kompozytorem muzyki elektronicznej. Gra bardzo różnorodne utwory, w których swobodnie operuje formą. Wydaje płyty, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować.
- Jakie były początki Twoich muzycznych fascynacji, kupiłeś sobie jakąś płytę w sklepie? Byłeś na koncercie czy też usłyszałeś ciekawą muzykę w radio?
W.S.: Zaczęło się od jakiejś audycji w radiu... WDR (Westdeutcher Rundfunk) w Kolonii, magicznym mieście eksperymentalnej elektroniki, którą wysłuchałem przez bardzo ekskluzywny odbiornik wyposażony w lampy cyfrowe. Miałem około dziesięciu lat, zaś audycja dotyczyła Muzyki Elektronicznej. Fragment audycji nagrałem moim "bardzo prostym" rejestratorem kasetowym w mono... i pomyślałem, że to magia!!! Miałem wrażenie, że te dźwięki pochodziły z innego świata... nie wyobrażałem sobie, że taka muzyka mogła zostać nagrana typowymi "mechanicznymi" instrumentami. Gdy tylko wujek mi powiedział, że ta muzyka została nagrana na instrumentach nazywanych "syntezatorami", od razu wiedziałem, że w przyszłości muszę nagrać muzykę tymi magicznymi maszynami! Od tego czasu bardziej dokładnie słuchałem utworów muzycznych... i odkryłem, że bardzo często w muzyce pop syntezatory są używane, i to w utworach które znałem, np. Abba czy The Beatles. W tym czasie coraz więcej słuchałem audycji radiowych i... czasem nagrywałem muzykę, która mi i siostrze wydawała się "dziwna"... Naprawdę nie podobała mi się, ale wydawała mi się wystarczająco interesująca, by do niej powracać. Jak się później dowiedziałem, owa muzyka nazywana była "Rockiem Progresywnym", my zaś nagraliśmy utwory zespołów takich jak na przykład "Stormy Six", "ELP" czy "Triumvirat". A właśnie, pierwszy (wspomniany powyżej) utwór elektroniczny, który nagrałem to był "The Hut of Baba Yaga" w wersji Tomity! Dziękuję Ci, Panie Tomita!
- Na Twojej stronie internetowej często powtarza się pojęcie "instalacja dźwiękowa". Jak to wygląda?
W.S.: Choć niektórzy ludzie używają tego terminu na wszystko co nie jest typowym koncertem rockowym, ja preferuję nazywać sztukę "Instalacją dźwiękową" tylko wtedy, gdy pozwala ona słuchaczom (a nawet jednej osobie) odbierać otoczenie w specyficznej, innej albo niespodziewanej dla słuchu formie. W moim przypadku, "Instalacje dźwiękowe" mogą być samodzielnie zbudowanym sprzętem elektronicznym, który pozwala użytkownikom doświadczać niezwykłych wrażeń (np. "Plecak dźwiękowy", "System PASS" czy "Łoże dźwiękowe"). Albo też, jako że jestem plastykiem (przynajmniej to studiowałem), komponuję oraz instaluję "akustyczne sytuacje", które zmieniają percepcję specyficznych przestrzeni albo miejsc (np. "Hush Hour" w garażu parkingowym), "Numer 7" (w pokoju hotelowym) czy "Kąpiel" (pierwotnie stworzone dla pustego basenu, a potem wydane na płycie CD). Instalacja dźwiękowa może być instalacją artystyczną, która nie produkuje dźwięku, ale gra z medium... np. dzieła takie jak "Eksperyment myślowy" czy... "Elektroakustyczne krzesło", które pyta "co by było gdyby..."
- Wydałeś około 30 płyt ale różnią się między sobą, co uważam za zaletę. Nie chcesz być szufladkowany?
W.S.: No, z jednej strony nie chcę być zaszufladkowany jako "gość od tego i tego" ... i nic poza tym. Z drugiej strony czasem myślę, że tak byłoby łatwiej dla fanów specyficznego rodzaju muzyki... i nawet jeśli to czasem jedyny powód, żeby mogli łatwiej znaleźć to co szukają! (?). Wszystko to takie pomieszane ;-). Komercyjnie nie ma to dużo sensu... W innym przypadku nikt by nie tworzył innych nazw projektów na utwory, które mogą się nieco różnić od "typowego" grania. Może w przyszłości powinienem użyć różnych pseudonimów na "klasyczny", "eksperymentalny" czy "progresywny" styl... Ale... nie chcę by mi to przeszkadzało! To wszystko gram ja, nie ważne czy to "January in June", "Homelistening is killing Clubs" czy "Etherlands"... i jestem najbardziej szczęśliwy jak ludzie mi piszą, że lubią moją wszechstronność.
- Nagrałeś serię płyt z Namlookiem. Wasze wspólne płyty są naprawdę dobre, jak doszło do tej współpracy?
W.S.: Dzięki! Jak to się zaczęło? Razem lubimy nieco jazzujące kawałki oraz Fusion... i jeśli dokładnie posłuchasz płyty od pierwszej "Virtual Vices" do najnowszego wydania, to zobaczysz, jak razem wzajemnie i powoli się odkrywaliśmy, krok po kroku (i bajt po bajcie) :-), mimo że kierunek był już nadany na samym początku.
- Często koncertujesz. Kontakt ze słuchaczem wyzwala w Tobie dodatkowe emocje?
W.S.: Mimo że wyglądam na spokojnego i zrelaksowanego na scenie, w rzeczywistości jestem tak nakręcony, że czasem wręcz kolana mi się trzęsą jak zaczynam!!! U innych artystów jest pewnie podobnie, więc nie różnię się tak bardzo od innych wykonawców - jak zaczniesz myśleć, ile rzeczy może się nie udać podczas koncertu (zwłaszcza gdy w użyciu są komputery i elektronika), to już jesteś stracony! Staram się nie myśleć o takich rzeczach... i zazwyczaj, jak już wszystko się zaczęło, to jest ten wielki przypływ wydarzeń, rezonans / komunikacja ze słuchaczami poprzez fale dźwiękowe (czy też umysłowe?), i to na tych falach próbuję pływać, czasem skręcam, czasem gubię się, aby ponownie odnaleźć drogę, a nawet zadziwiam siebie samego tym co przyjdzie....tak, to jest zawsze nowe i stymulujące doświadczenie!!! Czego nie lubię podczas koncertów na żywo... Szczerze aż do teraz, nigdy nie miałem "idealnego brzmienia" (czyli brzmienia, o którym marzę), ani na scenie, ani wśród publiczności! Próbowałem grać na systemach kwadrofonicznych (które są obiecujące, ale w większości przypadków niemożliwe do realizacji), próbowałem ze słuchawkami dla całej publiczności (to też fajne doświadczenie)... ale... wciąż chcę aby moja muzyka była słuchana w jakości "studyjnej". Zatem, drodzy słuchacze, nie myślcie że płyta CD czy nawet winyl jest czymś nadzwyczajnym!!! Jeśli słuchacie dobrze skomponowanej i nagranej muzyki z dobrego systemu analogowego albo cyfrowego źródła (ale nie mp3!), i poprzez dobry sprawdzony system Hi-Fi, to w końcu odczujecie podobne wrażenie dźwiękowe, jak to którego doświadczam ja (czy też inni muzycy) podczas siedzenia w studio próbując godzinami tworzyć muzykę i niewidzialne przestrzenie... to jest dla mnie najbardziej błogie.
- Na płycie Headphone Concert Little Garden of Sounds II gra polski gitarzysta Rober Golla. Poznałeś go w Kassel?
W.S.: Tak, Robert żyje w Kassel (gdzie pracuje dla znanej firmy Hi-Fi / High-End) i często przychodził do mojej wystawy "My Little Garden of Sounds II" w 2002 roku! Gdy mu wspomniałem pomysł o "Koncercie słuchawkowym" w ogrodzie, w którym muzycy graliby w szklarni, zaś publiczność słuchałaby tylko poprzez słuchawki bezprzewodowe, od razu zgodził się aby z nami zagrać :-) Potem przeprowadziłem się do Berlina, więc nie spotykaliśmy się za często, ale gdy zostałem zaproszony przez Józefa Skrzeka do koncertu "Schody do Nieba" w Chorzowie w 2009 roku, to poprosiłem go, aby zagrał ze mną ten koncert. A ponieważ płyta z tamtego okresu (January in June) była częściowo zainspirowana bluesem, to było bardzo przyjemnie, że wspólnie graliśmy z prawdziwym gitarzystą bluesowym. Zawsze będę wdzięczny Robertowi (i oczywiście Józefowi), za przedstawienie mnie Roksanie Vikaluk... a dlaczego, to pozostawię fantazji czytelników i fanów. Konkretny wynik tego historycznego spotkania znajduje się na "Moon & Melody" a także na www.myspace.com/derspyraband
- Na tym koncercie słuchacze mieli na uszach bezprzewodowe słuchawki firmy Sennheiser. Należy rozumieć że ilość wzmacniaczy i kolumn głośnikowych była ograniczona?
W.S.: Dzięki bardzo miłemu wsparciu firmy Sennheiser mieliśmy około 250 bezprzewodowych słuchawek, dużą stację ładującą, zbudowany na zamówienie nadajnik bezprzewodowy - aby zapewnić dobrą jakość sygnału dla takiej ilości słuchawek. Nie wiem czy byliśmy pierwszymi osobami na planecie, które zorganizowały "Koncert Słuchawkowy", ale podczas innych takich imprez używa się wejść na wiele jacków, a ludzie muszą przynosić własne słuchawki. Albo były to też głównie sety DJ-ów, a nie prawdziwe koncerty na żywo! No ale nie ważne, czy byliśmy pierwsi, czy też nie, bardzo nam się podobało granie na tych koncertach (a publiczności również się podobało!) no i nikt nie narzekał na hałas :-).
P.S. - Właśnie znalazłem to na Wikipedii: "Pierwszy koncert słuchawkowy na żywo odbył się w maju 2000 roku. Był to w ramach "BBC Live Music", gdzie odbył się "cichy koncert" w Centrum Chapter Arts w Cardiff, gdzie publiczność słuchała zespołu Rocketgoldstar oraz różnych DJ-ów przez słuchawki (z artykułu http://en.wikipedia.org/wiki/Silent_disco, nie ma tam wzmianki o "Koncercie Słuchawkowym" Spyry... może warto by dać znać?).
- Kick the Bucket (co za nazwa!) Kassel, 2001 to był koncert w świątyni, domu pogrzebowym?
W.S.: "Kich the Bucket" było instalacją dźwiękową zrealizowaną jako wspólny projekt z performerem, nauczycielem oraz dobrym przyjacielem Adrianem Palka (z Wielkiej Brytanii, ale z polskim pochodzeniem!). Na początku instalacja była pokazana w galerii sztuki "KunsTTempel" w Kassel, potem na różnych wystawach w Europie, ale również w szklarni podczas "Little Garden of Sounds" w 2002 roku... Ludzie musieli rzucać kamieniami w beczki po ropie, i gdy trafiali, rozlegał się samplowany dźwięk. W pierwszych wystawach, dźwięki były skoncentrowane wokół tematu upadku reżimów komunistycznych w centralnej i wschodniej Europie po 1989 roku. Później zmieniliśmy dźwięki i temat instalacji koncentrując się na "bombardowaniu Londynu" oraz temu, iż w stacji metra Stockwell (gdzie Adrian i jego rodzina żyła w tamtych czasach), policja zastrzeliła niewinnego mężczyznę! W tym kontekście dodaliśmy podtytuł "Śmietnik Historii".
- Komponujesz przy użyciu nieznanych instrumentów “Triangle-pads” in “Electrolyte”. Możesz objaśnić to szerzej?
W.S.: Od zawsze myślałem jak budować dziwne i hybrydowe instrumenty muzyczne do występów na żywo, i wciąż mam tysiące pomysłów na przyszłość! "Triangle-Pads" i "Elektrolyra" (Harfa Elektroniczna) to tylko dwa z nich. Nie używałem ich za często, ponieważ były ciężkie (zbudowane z metalu) i trudne do ustawienia! Zbudowałem również "Blachę dźwiękową" w różnych formach, którą można opisać jako głośniki z wbudowaną płytą ze stali zamiast membrany. Grałem już parę koncertów używając tych instrumentów (np. w Chorwacji), ale głównie używam ich do występów w odpowiednim kontekście i dla małej publiczności. Obecnie czasem stosuję na koncertach, "Bow Chimes", co jest też instrumentem ze stali... ale to nie mój wynalazek. Jest to wspaniały pomysł Boba Rutmana (http://www.rutman.de) Ja tylko dodałem "samplowanie na żywo" podczas gry na instrumencie, co dodaje interwału, subharmonii oraz filtry tworzące dźwięk podobny do droningu.
- Co Cię teraz zajmuje? Planujesz nowe płyty, koncerty?
W.S.: W tej chwili przygotowuję kilka (dźwiękowych) projektów artystycznych... W następnym tygodniu nagrywam kolejny "Acoustic City Map" z uczniami szkół... Potem planuję parę innych płyt, ale nie mam czasu by zakończyć je do końca roku (no... może z jednym się uda :) ) Co więcej, jestem członkiem zespołu "Curious Egg" (http://www.curious-egg.com). No i to będą moje następne koncerty na żywo:
3 listopada, Nikodemuskirche Berlin - Curious Egg
11 listopada, Owca Cała, Zamość - Spyra Solo
24 listopada, Warszawa, na festiwalu folkowym... najszybciej mogę powiedzieć, że będzie to Moon & Melody wraz Roksaną Vikaluk.
Thank you for the interview.
W.S.: Best wishes, Wolf
English version:
1) What were the beginnings of your musical fascinations? Did you buy some CD of such music style? Were you at a concert or did you listen to interesting music on the radio?
W.S.: It happened through some broadcast on the radio..from WDR (Westdeutscher Rundfunk) in Cologne, the magic city of experimental electronics, it's through, a very posh Radio-Receiver with Nixie-Tubes ... I was around 10 years old, and this broadcast was about Electronic Music. I recorded a bit of it on my "very basic" Mono-Cassette-recorder...and thought it was magic!!! To me, the sound seemed to come from another world...at least I could not imagine, that this music would have been produced with usual "mechanic" instruments. When my uncle told me that the music was played on instruments called "Synthesizers", I immediately knew that once in the future, I must make music with these magic machines! - From this moment on, I listened more carefully to music productions...and found that very often in pop music, these Synthesizers have already been used in music which I knew... for example by Abba or the Beatles! meanwhile, I listened to radio broadcasts more and more ... and sometimes recorded music which my sister and me considered to be "strange" ... I didn't really like it, but thought it was interesting enough to listen to it repeatedly ... As I've learned later, this music was called "Progressive Rock" and tracks we had recorded were -for example- by "Stormy Six", "ELP" or "Triumvirat". -
By the way, this very first electronic piece (mentioned above) I had recorded was "The Hut of Baba Yaga" in the version of Tomita! Thank You, Mr. Tomita!
2) "Sound installation" term is very often reminded on your web site.
What is it and how does it look like?
W.S.: Though some people use the term for almost anything which is not a usual rock concert, I prefer to call a work of art "Sound Installations" only when it enables an audience (or even a single person) to perceive their surroundings in a special, different or at least unexpected way through the sense of hearing! In my case, "Sound Installations" can either be self-built electronic (hardware) units which enable the users to make unusual sonic experiences (e.g. the "Klangrucksack" / "PASS System" or the "Klangbett") or -since I'm a Fine Artist (at least, this is what I studied...)- I compose and install "acoustic situations" which change the perception of specific spaces or places (e.g. "Hush Hour" in a Parking Garage), "No. 7" (in a Hotel Room) or "Bath" (originally for an empty swimming pool, but later released on CD). - A sound installation can also be an art installation which does not produce sound, but plays with the medium ... or works as a "Gedankenexperiment" .. like the work "Elektroakustischer Stuhl" asks the question "what would happen, if ..."
3) You have released about 30 albums. They differ what I consider to
be their advantage. Don't you want to be pigeonholed?
W.S.: Well, on the one hand, I would not like to be categorized as "the guy who makes this and that" ... and nothing else; then on the other hand, sometimes I think that this would make it easier for fans of a specific kind of music...and if it's only for the reason of making it easier for them to find what they're looking for!(?) It's a jungle sometimes!! ;-) Commercially, this does make a lot of sense... otherwise no-one would invent different Project names for any releases which might be slightly different from their "usual" stuff. - Maybe, in the future, I should also use different pseudonyms for "classic", "experimental" or "progressive" styles ... but then ... I just can't be bothered!!! It's all me, no matter if it's "January in June", "Homelistening is killing Clubs" or "Etherlands" ... and I'm most happy if people write to me that they like my versatility ...
4) You recorded a serie of CDs with Namlook. Your albums are really
good. - S: Thank You!!! - How did this collaboration come about?
W.S.: We both like slightly Jazzy tunes and Fusion ... and if you listen carefully from the first "Virtual Vices" album to the most recent, you will be able to hear/find out, how we both discovered this mutuality slowly, bit by bit (and byte by byte :-), though the path was already set in the very beginning!
5) You often give concerts. Does the contact with your listeners
trigger in you the extra excitement?
W.S.: Though I might look quite calm and relaxed on stage, in fact, I get so excited that sometimes, my knees are shaking when I have to start!!! This is possibly true for many many other artists as well, so I'm not so different from most of the other performers. - If you start thinking how many things there are during a concert, which can go wrong (especially with computers and electronics), you'll be lost! In my case, I try to avoid thoughts like these ... and usually, once I've started, there's only the big flow of events, the resonance / communication with the audience through means of sonic (..or mental?) waves, and on these waveforms, I try to swim, make some new turns, sometimes get lost, but find the way back, surprise myself with whatever might come along ... and yes, this is always a new and stimulating experience!!! - What I don't like with live concerts ... truly spoken: Up to now, I never had "the perfect sound" (the sound that I'm dreaming of), neither on stage, nor in the audience! I tried to play with quadraphonic sound systems (which is promising, but not possible in most cases), I tried with headphones for the whole audience (also a nice experience) ... but ... still I prefer my music being listened to with a "studio sound"! So, worthy listeners, please do not consider CD or even Vinyl to be something superfluous!!! If you listen to thoroughly composed and well-recorded music from a good analogue or digital source(not mp3!), and though a very good old-fashioned Hi-Fi - System, you'll eventually be able to get a similar feeling / sonic experience to the one which I (or other musicians) might get while sitting in their studios and endlessly try to create musical and architectural spaces with invisible waves ... for me, this is pure bliss!
6) Polish guitarist Robert Golla plays on the The Headphone Concert Little Garden of Sounds II. You met him in Kassel?
W.S.: Yes, Robert lives in Kassel (where he works for a quite renowned Hi-Fi / High-End company), and he came very often to my exhibition "My Little garden of Sounds II" in 2002! When I mentioned the idea of doing "Headphone Concerts" in the garden, in which the musicians would play inside a greenhouse, and the audience would only be able to listen via wireless headphones, he immediately agreed to play with us:-) - Later, I moved to Berlin, so we couldn't meet very often, but when I was invited by Jozef Skrzek to play at "Schody do Nieba" in Chorzow 2009, I've asked him to play with me at this concert ... and since the actual album at that time (January in June) was partly blues-inspyred, it was a great pleasure to play together with a real Blues-guitarist!!! I will always be thankful to Robert (and, of course, to Jozef) for introducing me to Roksana Vikaluk ... why this is, I'll leave to the phantasy of the dedicated fans and readers! A concrete result of this historic meeting is the existence of "Moon & Melody" ... and also www.myspace.com/derspyraband
7) At this concert the audience used Sennheiser wireless headphones. It should be understood that the number of amplifiers and loudspeakers was limited?
W.S.: Due to the very friendly support by Sennheiser, we had about 250 wireless headphones, a huge recharging station and a custom-built wireless broadcast - station to make sure that this big number of headphones would all be fed with a powerful signal. I don't know, if we were the first ones who did a "Headphone Concert" on this planet, but other people who organized similar events often used very simple multiple-jack connections and people had to bring their own headphones, or were mainly DJ-events, not actually Live concerts! But, no matter whether we were the first ones or not, we hugely enjoyed playing those concerts (and so did the audience!), and no-one ever complained about noise - pollution :-)
p.s. - Just found this on Wikipedia: "The first Live concert with headphones was: In May 2000 ‘BBC Live Music’ held a "silent gig" at Chapter Arts Centre in Cardiff, where the audience listened to a band, Rocketgoldstar, and various DJs through headphones."[3 ... taken from the article http://en.wikipedia.org/wiki/Silent_disco...who actually doesn't know about "Headphone Concerts" by Spyra ... could eventually someone tell' em?
8) Kick the Bucket (what a title!) Kassel, 2001 - it was a concert in
the church or funeral home?
W.S.: "Kick the Bucket" was a sound installation done as a collaborative project with the performance artist, lecturer and great friend Adrian Palka (from the UK, but with Polish roots!) Firstly, this installation was shown in the art gallery "KunsTTempel" in Kassel, later in several exhibitions in European countries, but also in a greenhouse at the "Little Garden of Sounds" in 2002... People had to throw stones at oil barrels, and would trigger sampled sounds whenever a stone hits a barrel. In the first exhibitions, the sounds were themed around the collapse of the communist regimes of central and eastern Europe, post 1989. Later, we changed the sounds and the theme of the installation, now relating to the "London Bombings" and the fact that in Stockwell underground station (where Adrian and his family lived at that time), an innocent man was shot dead by the police! In this context, we added "The Dustbin of History" to the title.
9) You compose using not well known instruments - "Triangle-pads" in "Electrolyte". Can you explain this further?
W.S.: I've always been thinking about how to construct strange and hybrid musical instruments for live performances, and there are still thousands of ideas for the future! The "Triangle Pads" and the "Elektrolyra" (Electric Lyra) were just two of them. I didn't use them so often, because they were heavy (made of metal) and difficult to set up! I've also constructed the "Klangbleche" in different forms, which could be described as loudspeakers with a resonating steel plate instead of a membrane, and I played several concerts (e.g. in Croatia) with them, but mainly in the fine arts - context and with small audiences. Nowadays, I sometimes use the "Bow Chimes"at concerts, which is a steel instrument, too ...but it's not my invention, but the honour of having had this ingenious idea is up to Bob Rutman http://www.rutman.de. What I have added is to use "real-time-sampling" while I play the instrument, which adds intervals, subharmonics and filter effects to the drone-like sound of the instrument.
10) What do you do now? Do you plan a new album and concerts?
Thank you for your time.
W.S.: At the moment, I'm preparing several (sonic) art projects ... Next week, I'll be recording another "Acoustic City Map" with school-kids... Then, there's several albums planned, but not enough time to finish them before the end of the year (well...maybe ONE:) Furthermore, I'm member of the band "Curios Egg" (http://www.curious-egg.com). Finally, these will be my next live concerts :
3rd of November, Nikodemuskirche Berlin - Curious Egg
11th of November, Owca Cala, Zamosc - Spyra Solo
24th of November, Warszawa, at a Folk Festival ... I'll specify this one asap - as Moon&Melody, with Roksana Vikaluk
11th of December, EM - breakfast in Bochum-Wattenscheid
Best wishes, Wolf