czwartek, 8 sierpnia 2019

Tangerine Dream - Underwater Sunlight


   "Underwater Sunlight" to powszechnie lubiana płyta Tangerine Dream. Nagrana w 1986 roku, jest szczególna pod wieloma względami. Ciekawie wypowiedział się o niej redaktor internetowych audycji pt. "Czarno-białe klawisze" (Pro -Radio) - Jerzy Kapała: 
    "Dla mnie to doskonały album i śmiało można nazwać go cezurą, gdzie ewidentnie kończy się post-klasyczne granie Mandarynek. Post-klasyczne - zapoczątkowanie na Tangramie i pojawiające się już tylko wyrywkowo na późniejszych płytach. Wyjątkowy album, po wcześniejszym, zdecydowanie niższych lotów Le Parcu i zalewie soundtracków, płyta przemyślana, której daje się słuchać w zachwycie od początku do końca! To charakterystyczne, że kiedy w zespole pojawia się nowy członek powstaje album co najmniej dobry, a nawet wybitny. Świeża krew w postaci młodego Haslingera, któremu Edgar oddał praktycznie całe gitarowe pole, odcisnęła bardzo duży wpływ na tym albumie. Ale decydujące piętno - nie mam wątpliwości - duet F-F! Zwracam uwagę na opublikowane w 1996 roku na piątej płycie "The Dream Roots Collection" nagrania, które powstały, kiedy TD, po odejściu Schmoellinga, znowu przez pewien czas pozostał duetem - dodać tam gitarę Haslingera i w zasadzie mamy drugą płytę "podwójnego" albumu Underwater Sunlight ;) PS. Pieśń wieloryba - arcydzieło i to stuprocentowe dzieło Edgara".
   Rzeczywiście, trudno nie być pod urokiem tych pastelowych nagrań. Muzykom wspaniale udało się połączyć nostalgiczne klimaty (Song Of The Whale), przystępność brzmień (Dolphin Dance) z pasją i ogniem (Ride On The Ray). Poezja muzyki - polecam!



piątek, 2 sierpnia 2019

36 - Black Soma

    

     Muzyka ambient ma to do siebie, że zazwyczaj pozbawiona jest wyraźnego, indywidualnego piętna.  Kompozytorzy tworzą dźwiękowe plamy skupiając się na budowaniu nastroju. Misternie ingerują w ciszę, która sama często jest swoistym sacrum. Lubię szukać takich nagrań, które dowodzą wrażliwości kompozytorów. Do powyższych zalicza się Brytyjczyk Dennis Huddleston, bardziej znany pod pseudonimem 36. W internecie można znaleźć całą jego twórczość na bandcampie. Najbardziej przypadła mi do gustu płyta z 2017 roku -"Black Soma", udostępniona przez autora również  na platformie YouTube.  
  Black Soma jest to zwarty projekt, bazujący na podobnych do siebie rozwiązaniach harmonicznych,  celebrowaniu klimatu, sennych pasażach. Wydawałoby się, że nagrano już setki podobnych płyt. Jednak to co wyróżnia Black Somę od innych tego rodzaju dokonań, to wyjątkowe ciepło i melancholia tchnąca z każdej nuty. Gęste jak angielska mgła, generowane pady, otulają melomana kokonem totalnej relaksacji.  Poszczególne kompozycje mają w sobie zalążki melodii, co nadaje im indywidualne cechy. Anglik po mistrzowsku rozgrywa emocje, pozostawiając w pamięci słuchacza potrzebę kolejnego obcowania z jego twórczością. 
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów ambientu.