wtorek, 11 października 2016

Damian Koczkodon - Black hole

        W swoich poszukiwaniach subtelnych środków wyrazu, zawędrowałem w stronę muzyki zbliżonej do tak chętnie kiedyś nadużywanego terminu ambient. Starałem się znaleźć coś, co będzie koić mnie do snu, a jednocześnie uzewnętrzni fascynacje pięknem i potęgą kosmosu. My, ludzie, też jesteśmy piękni, ale jakże mali wobec potęgi niezgłębionych przestrzeni!
     Suita "Black hole" jest oszczędna w swojej ekspresji, to co się w niej dzieje, jest raczej ukryte w niuansach, na poziomie prawie komórkowym :). Proponuję więc słuchać jej wieczorem na słuchawkach. Zdaję sobie sprawę, że ten rodzaj emocji nie jest popularny, ale i chęć zdobycia popularności nie towarzyszyła komponowaniu. W pewnym momencie życia pojawia się pragnienie odpoczynku od pełnej bitów, agresywnej muzyki. Być może moja muzyka zaspokoi takie potrzeby niektórych słuchaczy.