wtorek, 26 września 2017

Robert Schroeder D.M.O Vol.4 Harmonic Decadence



  Robert Schroeder lub Robert Schröder, to postać dobrze znana fanom muzyki elektronicznej. Autor wielu różnorodnych płyt, w tym utworów o komercyjnym charakterze (fantastyczny singiel "Skywalker / Space Detective"),  co jakiś czas wydaje starszy, niepublikowany materiał. Płyty z serii D.M.O są równie udane jak jego klasyczne publikacje. Najnowsza - "Vol.4 Harmonic Decadence" z 2017 roku, to nie tylko sentymentalna podróż do przeszłości, ale przede wszystkim kolejna dawka dobrej, relaksującej muzyki. Te zaginione, a potem odnalezione debiutanckie nagrania Roberta urzekają bowiem nieziemskim wręcz spokojem. Technicznie nie wydają się zbyt skomplikowane: dwie suity w których leniwe sekwencje przeplatają się z melodyjnymi solówkami, trochę efektów... i to chyba wszystko. Ale klimat jaki w 1978 roku powstał dzięki tej sesji wart jest uwagi. Niemiecki kompozytor posiada wyjątkową wrażliwość, którą słychać w jego podejściu do komponowania, w każdej nucie. Kontakt z tą muzyką na pewno poprawi Wam samopoczucie. Zanurzanie się w niuansach "Harmonic Decadence" przypomina trochę podziwianie pracy malarza pejzażów. Polecam kupowanie płyty na stronie Roberta Schroedera: News Music

piątek, 15 września 2017

Jean Michel Jarre - The Concerts in China

   

Pamiętam jak dziś, wracałem wtedy taksówką z podróży. Kierowca miał włączone radio. Jakaś stacja nadawała akurat fragment nowej płyty Jarre'a. I mimo iż to był początek lat 80. i dźwięki wydobywały się z głośnika średniej jakości, usłyszałem muzykę która była na wskroś nowoczesna i oryginalna. Pod każdym względem. Utwór który wtedy poznałem - „Souvenir de Chine”, okazał się reprezentatywny dla całości. Album "The Concerts in China" powalał inwencją i siłą ekspresji artysty. I mimo iż na dwóch czarnych krążkach starsze utwory mieszały się z nowymi, to do dziś uważam "Chińskie koncerty" Jarre'a za wyjątkowe dzieło, jeden z najlepszych performance jakie słyszałem. Inspiracje chińską kulturą, współpraca z lokalną orkiestrą - przyniosły piękny plon w postaci muzyki fascynującej swoją niebanalną strukturą, bogatą harmonią i dużą przestrzenią. Utwory które wtedy miały premierę, "Laser Harp", czy wspomniany na początku jedyny studyjny kawałek „Souvenir de Chine”- były od tej pory wyczekiwane przez fanów na wszystkich koncertach. Z kolei „Arpegiator”- jest dla mnie jedną z 5 najlepszych kompozycji Francuza w całej jego karierze. Długo by o tym wszystkim pisać, na dowód popularności tej muzyki powiem jeszcze, że według strony discogs.com, istnieje ponad 150 wydań tej muzyki na płytach i kasetach.
Wielki talent miał wtedy swoje spektakularne spełnienie.


wtorek, 12 września 2017

Vangelis - L'Apocalypse Des Animaux



   

     Wczesne lata 70. to bardzo ciekawy okres dla muzyki tworzonej na syntezatorach. Płyty które wtedy nagrywano były w pewnym sensie pionierskie i dziś są kanonem stylu. W 1973 roku mało jeszcze znany grecki kompozytor Vangelis wydaje na winylowym krążku skomponowaną trochę wcześniej muzykę filmową. "L'Apocalypse Des Animaux" - to wybrane fragmenty większej całości, będące tłem do dokumentalnych filmów Frédérica Rossifa. Dla tych którzy lubią tego typu obrazy informacja: film ten (epizod "de l'abeille au gorille") jest dostępny w serwisie YouTube. Sceny przedstawiające myśliwych z upodobaniem strzelających do zwierząt mogą jednak nie przypaść gustu co bardziej wrażliwym odbiorcom. Tutaj postaram się napisać kilka słów o samej muzyce. A ta warta jest uwagi. Album rozpoczyna krótki, jedyny dynamiczny na płycie temat "Generique" - czyli czołówka. Później genialny artysta proponuje słuchaczowi wysmakowane, oniryczne utwory, które swoją subtelnością doskonale zaspokajają najbardziej wymagające uszy. W każdej kolejnej odsłonie pojawiają się melodie o smutnym, lub też melancholijnym zabarwieniu. Nie jest to więc muzyka abstrakcyjna, a jednocześnie, mimo iż deklarowana jako ilustracyjna, doskonale daje się słuchać w domowym zaciszu. Mistrzowskie tworzenie klimatu w krótkich formach, operowanie skromną skalą barw, ten minimalistyczny styl autor doprowadził później do perfekcji. W utworze "Le Singe bleu" słychać delikatny motyw grany na trąbce, być może pierwowzór tematu miłosnego z Blade Runnera. Niezwykła mieszanka syntezatorowych padów i akustycznych instrumentów na długo zostawia w stanie pozytywnego zasłuchania. Znakomity solowy debiut niezwykle utalentowanego Greka!