Pamiętam jak dziś, wracałem wtedy taksówką z podróży. Kierowca miał włączone radio. Jakaś stacja nadawała akurat fragment nowej płyty Jarre'a. I mimo iż to był początek lat 80. i dźwięki wydobywały się z głośnika średniej jakości, usłyszałem muzykę która była na wskroś nowoczesna i oryginalna. Pod każdym względem. Utwór który wtedy poznałem - „Souvenir de Chine”, okazał się reprezentatywny dla całości. Album "The Concerts in China" powalał inwencją i siłą ekspresji artysty. I mimo iż na dwóch czarnych krążkach starsze utwory mieszały się z nowymi, to do dziś uważam "Chińskie koncerty" Jarre'a za wyjątkowe dzieło, jeden z najlepszych performance jakie słyszałem. Inspiracje chińską kulturą, współpraca z lokalną orkiestrą - przyniosły piękny plon w postaci muzyki fascynującej swoją niebanalną strukturą, bogatą harmonią i dużą przestrzenią. Utwory które wtedy miały premierę, "Laser Harp", czy wspomniany na początku jedyny studyjny kawałek „Souvenir de Chine”- były od tej pory wyczekiwane przez fanów na wszystkich koncertach. Z kolei „Arpegiator”- jest dla mnie jedną z 5 najlepszych kompozycji Francuza w całej jego karierze. Długo by o tym wszystkim pisać, na dowód popularności tej muzyki powiem jeszcze, że według strony discogs.com, istnieje ponad 150 wydań tej muzyki na płytach i kasetach.
Wielki talent miał wtedy swoje spektakularne spełnienie.
Wielki talent miał wtedy swoje spektakularne spełnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz