Do wydawnictwa Mark Shreeve "Thoughts Of War" mam szczególny sentyment. Podobnie jak do Embryo czy trzech pierwszych płyt formacji Redshift. Choć płyta wydana została w 1981 roku, równie dobrze można by uznać, że jest tworem polowy lat 70. A na pewno zrealizowano ją w podobnym duchu. Nie jest to muzyka zbyt przystępna, nie zawiera też zbyt wielu wpadających w ucho melodii. Mark w tym czasie poszukiwał swojej własnej, indywidualnej formy wyrazu, ale użyte instrumenty i technika zapisu pozwalają ją dość wyraźnie zdefiniować. Zgodnie z http://www.discogs.com/, Mark dysponował wtedy ciekawym sprzętem: Yamaha CS30, Hohner K4 string machine, Eko 12 string guitar. Stosował różne efekty: coat
hanger, phaser, flanger, tape-looped voices, revox a 77 tape echo. Przy ich pomocy powstają nagrania bogate w sekwencje, ale też i takie, które można uznać za awangardowe. Utwory są dość długie, od 11 do 19 minut. Zgodnie z tym co sugeruje tytuł, są to dość ponure muzyczne rozważania, pełne długo brzmiących fraz, szumów i świstów. Kontrastuje z tym zdjęcie wyraźnie uśmiechniętego Shreeve'a jakie widać na okładce. Całość brzmi mocno analogowo. Zagadkowe motywy na elektroniczne maszyny i taśmę, różne odcienie melancholii, zadumanie, to są najczęstsze wrażenia jakie mi przychodzą na myśl. Mark tworzy klimat po mistrzowsku, bez kompromisów. W tej mocno elektronicznej prezentacji, jest zarazem coś bardzo ludzkiego, co pozwala na chwilę refleksji nad szybko upływającym życiem i chaosem tworzonym przez człowieka na planecie Ziemia. Fantastyczna muzyka!
Kto by pomyślał facet współpracował z pop gwiazdką Samanthą Foxx:))
OdpowiedzUsuńMoże miała w sobie te "coś"
OdpowiedzUsuńwłaśnie :))
OdpowiedzUsuńmelancholia wyczuwalna
OdpowiedzUsuń