Drugi uczestnik niedzielnych koncertów, Tomasz Pauszek, jak pozostali muzycy grający tego dnia, związany jest z Warsaw Electronic Festival - WEF - inicjatywą kojarzoną od lat między innymi z ambitną muzyką. Tomek, gdy podszedł się do mnie przywitać, wykazał iście rachmistrzowską precyzję w używaniu prawidłowo polskiego języka i skomplikowanego nazewnictwa. Od razu pozyskał tym moją sympatię. Po jego koncercie, trochę później, zamieniliśmy kilka słów.
D.K.: Zastanawiam się, jakie fragmenty swojej twórczości tam zagrałeś?
T.P.: Było głównie RND z nowej płyty pt. "5 PAST FUTURE". Oraz cztery utwory ODYSSEY`a, tak na pożegnanie projektu. Jeden z utworów ODYSSEY`a pochodził z płyty MUSIC FOR SUBWAY.
D.K.: Posłuchałem kilka razy tej płyty (MFS) i myślę że jest to dobre podsumowanie projektu Odyssey. (Dla niewtajemniczonych nowy image Tomka - RND, to jak mówi sam autor "dość odważny projekt wywodzący się z eksperymentu, ale cały czas rozwijający się i idący w stronę mniej eksperymentalną, a bardziej 'do słuchania' "). Słuchając koncertu, miałem wrażenie że to surowica, powrót do korzeni?
T.P.: Może nie do korzeni, bo dużo też tam nowoczesnego instrumentarium. Na koncercie okrasiłem to dodatkowo brzmieniami ze starych analogowych instrumentów :)
D.K.: No tak, na scenie stały klocki: Moog Prodigy i Korg MS-10.
D.K.: Zastanawiam się, jakie fragmenty swojej twórczości tam zagrałeś?
T.P.: Było głównie RND z nowej płyty pt. "5 PAST FUTURE". Oraz cztery utwory ODYSSEY`a, tak na pożegnanie projektu. Jeden z utworów ODYSSEY`a pochodził z płyty MUSIC FOR SUBWAY.
D.K.: Posłuchałem kilka razy tej płyty (MFS) i myślę że jest to dobre podsumowanie projektu Odyssey. (Dla niewtajemniczonych nowy image Tomka - RND, to jak mówi sam autor "dość odważny projekt wywodzący się z eksperymentu, ale cały czas rozwijający się i idący w stronę mniej eksperymentalną, a bardziej 'do słuchania' "). Słuchając koncertu, miałem wrażenie że to surowica, powrót do korzeni?
T.P.: Może nie do korzeni, bo dużo też tam nowoczesnego instrumentarium. Na koncercie okrasiłem to dodatkowo brzmieniami ze starych analogowych instrumentów :)
D.K.: No tak, na scenie stały klocki: Moog Prodigy i Korg MS-10.
Klasyczne analogowe maszyny. Pamiętam, jak o tym Moogu wypowiadał się kiedyś Konrad Kucz: "Moog Prodigy - genialny instrument.Głębokie, basowe brzmienie o bardzo szerokim pasmie. Na scenie, jak zrobiłem pith benderem podjazd z dołu do najwyższych tonów, to realizator na stole wpadł w panikę. Rozwalił wszystko".
Miał rację. Moog Prodigy na koncercie Tomka zachowywał się podobnie :). Ale realizator był bardziej przytomny ;). W sumie sporo na żywo poszło muzyki przez te analogi?
Miał rację. Moog Prodigy na koncercie Tomka zachowywał się podobnie :). Ale realizator był bardziej przytomny ;). W sumie sporo na żywo poszło muzyki przez te analogi?
T.P.: No, to prawda. Jeden z najbardziej "żywych" moich koncertów. Nie grałem tylko z playbacku :). Płyta 5 PAST FUTURE jest hołdem dla pisarzy i wizjonerów, którzy snuli swoje wizje w przeszłości, tak jak Kubrick czy Arthur C.Clarke. Oni tworzyli w wyobraźni świat roku 2001 czy 2010. Dla nich to była odległa przyszłość. Dla nas, to już przeszłość, więc stąd tytuł 5 PAST FUTURE.
D.K.: A jakie nowe sprzęty tam były prócz Alesis AIR procesor efektów?
T.P.: Dokładnie to on się nazywa Alesis Air FX. Był też kontroler wstęgowy Doepfera, klawiatura Arturii oraz kilka procesorów defektowych typu delay i phaser. Dodatkowo podczas koncertu został wykorzystany głos pierwszego mówiącego i śpiewającego komputera. Był to IBM 7094 wyprodukowany w 1961 roku. Potrafił śpiewać m.in. piosenkę Daisy Bell, która została włączona do koncertu. Tę piosenkę wykorzystał też Kubrick w filmie Odyseja Kosmiczna 2001. Śpiewał ją komputer HAL-9000.
D.K.: Podczas gry używałeś niekiedy dziwnego urządzenia. To nie był laserowy miecz ze Star Wars?
T.P.: Nie, to właśnie kontroler wstęgowy "Doepfer Ribbon Controller" o którym mówiłem przed chwilą. Kontroler wysokości dźwięku, czyli przesuwając palcem po gryfie grasz różne dźwięki, jak w gitarze. Jest on podłączony przez gniazdo CV do syntezatora analogowego. W tym przypadku kontroler sterował Korgiem MS-10.
D.K.: A jakie nowe sprzęty tam były prócz Alesis AIR procesor efektów?
T.P.: Dokładnie to on się nazywa Alesis Air FX. Był też kontroler wstęgowy Doepfera, klawiatura Arturii oraz kilka procesorów defektowych typu delay i phaser. Dodatkowo podczas koncertu został wykorzystany głos pierwszego mówiącego i śpiewającego komputera. Był to IBM 7094 wyprodukowany w 1961 roku. Potrafił śpiewać m.in. piosenkę Daisy Bell, która została włączona do koncertu. Tę piosenkę wykorzystał też Kubrick w filmie Odyseja Kosmiczna 2001. Śpiewał ją komputer HAL-9000.
D.K.: Podczas gry używałeś niekiedy dziwnego urządzenia. To nie był laserowy miecz ze Star Wars?
T.P.: Nie, to właśnie kontroler wstęgowy "Doepfer Ribbon Controller" o którym mówiłem przed chwilą. Kontroler wysokości dźwięku, czyli przesuwając palcem po gryfie grasz różne dźwięki, jak w gitarze. Jest on podłączony przez gniazdo CV do syntezatora analogowego. W tym przypadku kontroler sterował Korgiem MS-10.
Faktycznie, wszystkie te elementy były widoczne i słyszane na koncercie Tomka. Oprawa laserowa, kontroler Doepfera, widowiskowe operowanie rękoma nad Alesis, kręcenie gałkami i suwakami syntezatorów, urozmaicało widowisko. Używanie na scenie wyżej wspomnianych starych maszyn czasami sprawiało wrażenie powstawania niekompletnego ich strojenia, dysharmonii. A może był to celowy zabieg artysty w ramach projektu RaNDom? Jakby nie było, można było zarejestrować oczami i uszami profesjonalny pokaz bogatej palety możliwości! Tomasz Pauszek/RND ma w swoim dorobku album z artystą z Hong Kongu - Dicksonem Dee i znaczącą płytę nagranę z Remote Spaces: "Ypsilon Project". Znając te fakty, łatwiej zrozumieć skierowane do niego niedawno słowa jednego z młodszych początkujących muzyków: "Ty masz już renomę". Potwierdzam. Gdy tak swobodnie czujący się na scenie RND zakończył swoją grę, organizatorzy zarządzili przerwę (cdn).
Dzięki za relację z tego festiwalu. Chociaż jestem amatorem "tradycyjnego"electro ambientu w stylu Steve'a Roacha to chętnie bym się wybrał gdybym mieszkał bliżej. Na Górnym Śląsku takich inicjatyw artystycznych jest tyle co kot napłakał.
OdpowiedzUsuń