Duet Gert Emmens i Ruud Heij jest już dobrze znany polskim fanom muzyki elektronicznej. Stało się tak, między innymi, dzięki kilkuletniej akcji promocyjnej, jaką prowadzi na ich rzecz Mariusz Wójcik. Oczywiście, muzyka broni się sama, ale z takim wsparciem na pewno łatwiej jest jej trafić do naszych odbiorców. Wydany w 2014 roku album "Signs" jest jakby skokiem w nieznane. Artyści, do tej pory lubujący się raczej w wysmakowanych sekwencjach i ciepłych pasażach, postanowili nagrać bardziej mroczny materiał. Dlatego próżno tu szukać uwodzicielskich melodii i romantycznych, harmonicznych uniesień. Pięć dość długich utworów utrzymanych jest w konwencji zbliżonej do ambientu. Sporadycznie słychać fortepian, co potęguje jego chwilowe oddziaływanie, za to przeważa surowy, mroczny krajobraz - dźwięki przywodzące na myśl otchłań niezgłębionego kosmosu. Jest to zgodne z ilustracjami, które ozdabiają wydawnictwo. Akustyczne osobliwości generowane przez instrumenty wprowadzają w stan zadumy. Czas zatrzymał się w miejscu... Można poczuć się totalnie oderwanym od własnej rzeczywistości i ciała. Penetracja zimnych przestrzeni w poszukiwaniu śladu organicznego życia pozostaje do końca niewiadomą. Zdaje się być pretekstem do podróży dla umysłu gotowego uwolnić się choćby na chwilę z utartych kanonów odbioru tradycyjnych, melodyjnych struktur. Czy zdecydujesz się wziąć w niej udział?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz