W dokonaniach Emmensa zawsze podobała mi się umiejętność tworzenia specyficznego klimatu. Chociaż jego płyty jedna do drugiej są podobne, praktycznie na każdej znajdzie się coś ujmującego. Przewidywalność jest też tu o tyle użyteczna, że można zaplanować przy tej muzyce dobry odpoczynek. Poza tym Gert to inteligentny kompozytor, sposób w jaki dobiera składniki swoich nagrań świadczy o tym że jest wrażliwym kolorystą. Płyta When Darkness Falls Upon The Earth z 2005r. ma nie tylko piękną okładkę, muzyka świetnie broni się sama. Podniosła zawartość, wzruszające melodie, harmoniczne uniesienia, wszystko tu można znaleźć. Parafrazując pewną wypowiedź: Emmens ze swojego wnętrza wydobywa dobre rzeczy i dzieli się nimi ze słuchaczami. Mimo iż treść zapisu wypełnia wyłącznie pozytywna energia, artysta nie przekracza pewnej granicy i nie serwuje mdłego kiczu. Jego muzyczne historie to jakby pochylanie się w zadumie nad ludzkimi losami i niesienie przesłania: będzie lepiej. Ta duża dawka optymizmu w trochę romantycznej oprawie autentycznie dodaje otuchy. Łagodne sekwencje unoszą w krainę niekończących się marzeń. Gdzieniegdzie słyszalna jest odrobina vocodera, próbki ludzkich głosów wprowadzają skojarzenia futurystyczne. Ładnie brzmi prosty rytm perkusyjny w Requiem Pour Sam, kompozycji kończącej ten cykl opowiadań. Muzyka znakomicie się nadaje do wprowadzenia narzeczonej w arkana klasycznej muzyki elektronicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz