Postać francuskiego wirtuoza elektrycznych skrzypiec, jakim jest bez wątpienia Jean-Luc Ponty
jest już na świecie dobrze znana. Komponujący co najmniej od 1963 roku, wydał wiele fascynujących płyt. Dość reprezentatywny i może jeden z lepszych, jest nagrany na żywo album "Jean-Luc Ponty: Live" wydany w 1979 roku. Materiał pochodzi z serii koncertów jakie Ponty odbył w USA rok wcześniej. Kilka utworów znanych już z wcześniejszych płyt, zachwyca jazz-rockową witalnością, swobodą wykonania i bogactwem brzmień. Szczególne ciepło bije z melodyjnych "Imaginary Voyage: Part III", czy "Mirage". Nie wiem co bardziej w nich podziwiać - wirtuozerię artystów, doskonałe zgranie poszczególnych muzyków, czy po prostu urzekającą konstrukcję utworów? Cały materiał jest przemyślany i zgrabnie przygotowany. Sentymentalne melodie, porywające solówki i zgrabne dynamiczne zacięcie perkusisty mieszają się w miły dla uszu feeling, potężną dawkę pozytywnych emocji. Jean - Luc nie boi się też eksperymentów. Proponuje słuchaczom utwór "No Strings Attached" będący w istocie pokazówką, co można osiągnąć poprzez modyfikowanie dźwięków skrzypiec przy pomocy różnorodnych efektów i pogłosów. Przy aplauzie publiczności tworzy niesamowite akustyczne zjawiska. Impressionnant! Dynamiczny "Egocentric Molecules" będący pewnym rozwinięciem poprzednika, jest już bardziej klasyczny w formie, choć nie brakuje w nim wysokich emocji. W końcu to podsumowanie całości. Podkreślić też trzeba dużą rolę syntezatorów we wszystkich utworach. Gra na nich sam Ponty, oraz Allan Zavod. W ich programowaniu pomógł Allan Gelbard. Od strony technicznej, ta płyta to perełka. Mistrzowski mastering wydobywa moc dźwiękowych niuansów, które ucieszą nawet najbardziej wybrednych melomanów. Pasja obok której nie wolno przejść obojętnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz