tag:blogger.com,1999:blog-37798543093327912132024-03-14T10:32:09.716+01:00electronic musicMultilingual website about electronic music - history, reviews, people. Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.comBlogger452125tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-8643236997829258532022-06-20T20:44:00.005+02:002022-06-21T10:05:59.721+02:00Przemysław Rudź - koncert na Międzynarodowym Festiwalu Fantastyki SedeńCon <br /><br /><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge3Rq9rxt7bxDdsI_00z6QM0cDFOl_tS7jJdF7hKvGyPErhL2B1hgki8oWXm557EPILfWQGTEJtYJjbpH_RwpJkpS-YeyeXHhPI8AW33fPpiB2CTEU1Cmi9I-8Pm9j-hVW2rSxFtk-8S6CvJX940bqD7KVjyATbi8FIVcOYw-4oAQO6cNn-2-2_XXQ_Q/s3388/Przemys%C5%82aw%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3388" data-original-width="3000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge3Rq9rxt7bxDdsI_00z6QM0cDFOl_tS7jJdF7hKvGyPErhL2B1hgki8oWXm557EPILfWQGTEJtYJjbpH_RwpJkpS-YeyeXHhPI8AW33fPpiB2CTEU1Cmi9I-8Pm9j-hVW2rSxFtk-8S6CvJX940bqD7KVjyATbi8FIVcOYw-4oAQO6cNn-2-2_XXQ_Q/s320/Przemys%C5%82aw%202.jpg" width="283" /></a></div> </div><div style="text-align: justify;"> W dniach 16-19.06.2022 roku odbył się cykliczny Międzynarodowy Festiwal Fantastyki SedeńCon. Ośrodek Rewita Waplewo okazał się doskonałą lokalizacją. Kilka kilometrów od Olsztynka, w pobliżu pięknego jeziora Maróz można było się zrelaksować korzystając z pięknej pogody, a organizatorzy Festiwalu zadbali o liczne atrakcje dla fanów. Niestety, z powodów ograniczeń zdrowotnych skorzystałem tylko z chwili odpoczynku nad jeziorem, gdzie obserwowałem strzelanie z łuku. Szkoda że nie spotkałem Marka Baranieckiego porozmawiałbym z nim o jego powieści "Głowa Kasandry", ale może jeszcze przyjdzie na to czas? Wraz z czwórką moich przyjaciół łatwo trafiliśmy do czystej i zadbanej sali kinowej kurortu. Idealne pomieszczenie na taki kameralny koncert szybko wypełniło się melomanami. Na scenie, na ekranie projektora, widać było duże zdjęcia Klausa Schulze i Vangelisa oraz daty ich narodzin i śmierci. Koncert miał być bowiem swoistym hołdem dla tych kamieni milowych muzyki elektronicznej Wreszcie pojawił się również sam Przemek Rudź - bohater wieczoru. "Ale schudłeś" - rzucił mi w przelocie, testując sprzęt na scenie. To gość z klasą, pomyślałem i jest jak zawsze miły.</div><div style="text-align: justify;"> Po kilku minutach wszystko było gotowe. Padła kwestia: Kto zapowie koncert? Okazało się że Przemek ma za sobą rzetelnie przygotowany kapitał ludzki i odpowiedni człowiek podjął wyzwanie. Posłuchaliśmy więc kim byli tak ważni dla muzyki elektronicznej Klaus Schulze i Vangelis. Ponieważ na sali panowała luźna atmosfera, to z miejsc dla widowni padło kilka istotnych szczegółów dotyczących polskich akcentów w muzyce Vangelisa. Tak, tu siedzieli prawdziwi znawcy tej muzyki. Dowiedzieliśmy się również, kim jest autor muzyki stojący na scenie. Przemek powiedział, że zacznie od utworu będącego ukłonem w stronę omawianych i widocznych na ekranie twórców. Faktycznie, nietrudno było wychwycić motywy utworu Crystal Lake z płyty "Mirage" i fragmenty "Spiral" które to kompozytor wplótł w swoją autorską wizję. O ile improwizacja na temat Klausa brzmiała trochę hipnotycznie, to Vangelisa "Spirala" wyróżniła się bardzo mocną organową frazą. Polskiemu kompozytorowi dobrze udało się oddać charakterystyczną pompatyczność Greka z lat 70. Po tak specyficznym wstępie Rudź cofnął się w czasie. Wspomniał jak red. Kordowicz w 2009 roku zadzwonił do niego zainteresowany prezentacją jego pierwszej płyty "Summa Technologiae". I z tego znakomitego debiutu poświęconego Stanisławowi Lemowi słuchacze mogli przypomnieć sobie bardzo klimatyczną muzykę. Potem, kontynuując wspomnienia, gdański muzyk postanowił pokazać to, co ma najlepszego w dorobku i z głośników popłynął utwór z jego drugiego albumu "Cosmological Tales": Let there be Light. Tak, to była prawdziwa uczta dla fanów elektronicznych brzmień. Później, między innymi, przy pomocy syntezatorów audytorium mogło podróżować na Czerwoną Planetę, oraz trochę podumać nad ciężką pracą marynarzy, która była inspiracją do płyty "Masters of Own Fate". Publiczność reagowała żywiołowo bijąc brawa. W pewnym momencie dwóch słuchaczy siedzących przede mną, zaczęło się kołysać w rytm muzyki, inny wykonywał dłonią jakieś tajemnicze znaki, nie poddające się łatwej interpretacji. Było bardzo miło. Istotne jest też to, że muzyk nie poszedł na łatwiznę, część materiału grał na żywo, na pewno solówki i niektóre efekty. Półtoragodzinny koncert zakończył się klamrą - utworem rozpoczynającym show i tak czas muzycznej uczty upłynął niesamowicie szybko. Zanim jednak opuściłem gościnny Festiwal, podszedłem przywitać się z artystą. Po drodze spotkałem jego sympatyczną małżonkę, która podając mi dłoń rzekła: "Damian, prawda?". Ujęło mnie to, po dziesięciu latach pamiętać imię takiego skromnego gościa? Niesamowite! Chwilę rozmawiałem z małżeństwem, potem mój młody ukraiński przyjaciel Iwan, absolwent dziecięcej szkoły muzycznej zrobił mi zdjęcie z Przemkiem. Trzeba było zejść ze sceny (niepokonanym) i wracać do Ostródy,</div><div style="text-align: justify;"> O godzinie 23, trochę już zmęczony, kleiłem sample ryczących dinozaurów do mojego nowego utworu "Old History". Wtedy zadzwonił do mnie opiekun ukraińskiej grupy Evgen, podziękował mi za pomysł wyjazdu na ten koncert. My nigdy nie słyszeli takiej muzyki, powiedział, to było dobre emocjonalne przeżycie. Również tak uważam. Oby takich więcej!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dxKZVBVk9GA7Im-kUxPqOo6G5_WiMx5-rSqF9qMQrzLhhNvl7g1GGg0508hDokRJQxTRKd4npUD_yJ9Fu2gkw' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrdv6sjN4PQcN3OcXSSStBON1B6S5RdnFWeX8RMXTU-YMuDb1I1sP4UdlsLQniU0WGAaao2cfJXGbQyE29d6TTAGAjj8x42BqdtSkMdWA7ZPkAHiL-5YgbUxPOsOhAY_ch_d7x1T-f7Q8_D04FmZMf5BaCYvVzlwslRgrgfia2g4jaSYrdiEh0U6jgDw/s2048/288875415_398889512211753_3633193008725649283_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrdv6sjN4PQcN3OcXSSStBON1B6S5RdnFWeX8RMXTU-YMuDb1I1sP4UdlsLQniU0WGAaao2cfJXGbQyE29d6TTAGAjj8x42BqdtSkMdWA7ZPkAHiL-5YgbUxPOsOhAY_ch_d7x1T-f7Q8_D04FmZMf5BaCYvVzlwslRgrgfia2g4jaSYrdiEh0U6jgDw/s320/288875415_398889512211753_3633193008725649283_n.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsuMpXbmDz77B87gUj8FF4aPD-SFrrCyIFT7Ktthj9Z6dCZhp_UcwcpvEqX0H6HgrqIfE8R7Pu46BQUt86PtS9doSeOiT-bFbSfuY0y3L4bvHDsOBq_m8rtSBxx-_NxCrNz7ieO2RZrHtx5rL6ATx-vTxVMmd_THbXHum72azX6HTgSP4SOtxU56YnEA/s738/287869912_712038163437735_7815047850962602618_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="732" data-original-width="738" height="317" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsuMpXbmDz77B87gUj8FF4aPD-SFrrCyIFT7Ktthj9Z6dCZhp_UcwcpvEqX0H6HgrqIfE8R7Pu46BQUt86PtS9doSeOiT-bFbSfuY0y3L4bvHDsOBq_m8rtSBxx-_NxCrNz7ieO2RZrHtx5rL6ATx-vTxVMmd_THbXHum72azX6HTgSP4SOtxU56YnEA/s320/287869912_712038163437735_7815047850962602618_n.jpg" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><br />Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-49298303342009588362022-02-01T21:09:00.001+01:002022-02-01T21:09:19.541+01:00Micado - One Week in Heaven <p></p><div style="text-align: justify;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFaI5QRHOCG3XpKLOCaZvrEboCq8y1e3Yv6r1KRalCDaWNHKFSI9UgQuqInao04Y3LNNmcKgkyHWq20ickEIOeyHMlnXxGwbnQzllsQwyNS6m_bGlrsZJSLp5fkaYuUO-GgdTmKimHJaTnPnWyfmumUey7vDEUIfWnxrfmy9znYYiXBCMJPo-VzD3eig=s674" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="674" data-original-width="674" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFaI5QRHOCG3XpKLOCaZvrEboCq8y1e3Yv6r1KRalCDaWNHKFSI9UgQuqInao04Y3LNNmcKgkyHWq20ickEIOeyHMlnXxGwbnQzllsQwyNS6m_bGlrsZJSLp5fkaYuUO-GgdTmKimHJaTnPnWyfmumUey7vDEUIfWnxrfmy9znYYiXBCMJPo-VzD3eig=s320" width="320" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;"> English version below</p><p style="text-align: justify;"> Gdy pojawia się piękna muzyka, człowiek zazwyczaj czuje się szczęśliwy. Tacy po prostu jesteśmy. Za pomocą muzyki można wprowadzić się w dobry nastrój. Tak to działa. Istnieje też powiedzenie: "Czuć się jak w niebie". A co byś zrobił, gdybyś trafił na siedem dni do nieba? Jakkolwiek sobie to wyobrażasz, duet Micado proponuje słuchaczom taką wyimaginowaną muzyczną podróż. MICADO to dwie osoby: Frans Lemaire i Koenraad Vanderschaeve z Belgii. Obaj panowie zaprosili do współpracy kilku przyjaciół, profesjonalnych muzyków. Skomponowano dziewięć uroczych utworów. Wstęp, siedem dni w niebie i powrót do domu. Muzyka jest różnorodna i każdy utwór ma swoje indywidualne cechy. Każdy znajdzie coś dla siebie. Można usłyszeć czyste fortepianowe sola, delikatne sekwencje, czy też motywy orientalne. Chóry i kobiece wokalizy. Niektóre kompozycje utrzymano w stylu ambient i świetnie się tego słucha po zmroku ze słuchawkami na uszach. Do takiego odbioru zachęcają też muzycy. Do skomponowania tej muzyki użyto znakomitego instrumentarium i sampli z różnych bibliotek. Szczegółowo można o tym przeczytać na stronie bandcamp duetu gdzie można posłuchać utworów i je kupić. Płyta została opublikowana niedawno - 28 stycznia 2022 roku. Czyli gorąca nowość. Polecam dla wrażliwych na piękno słuchaczy. Płytę promuje też film na Youtube. </p><p style="text-align: justify;"> </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"> When beautiful music appears, a person usually feels happy. We are just like that. You can put yourself in a good mood with music. That's how it works. There is also a saying: "Feel like you are in heaven". What would you do if you were in heaven for seven days? However you imagine it, the MICADO duo offer their listeners such an imaginary musical journey. MICADO is two musicians : Frans Lemaire and Koenraad Vanderschaeve from Belgium. Both gentlemen invited 4 professional friend-musicians to cooperate *in the new album 'One Week in Heaven ' . Nine lovely titles have been composed. Intro, seven days in heaven, and go home. The music is diverse and each track has its own individual characteristics. Everyone will find something for himself. You can hear pure piano solos, delicate sequences or oriental motifs. Choirs and female vocals. Some compositions are kept in the ambient style and it is great to listen to it after dark with headphones on. Musicians also encourage this reception. Excellent instrumentation and samples from various libraries were used to compose this music. You can read about it in detail on the Micado bandcamp website https://micado.bandcamp.com/album/one-week-in-heaven, where you can listen to the songs and buy them. The album was published recently - on January 28, 2022. So hot news. I recommend it to listeners who are sensitive to beauty. All the tracks from the album are shared by a musicvideo on the Youtube channel of Frans Lemaire. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/m7GJa-Jaiuk" width="320" youtube-src-id="m7GJa-Jaiuk"></iframe></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"> </p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-4878381135459245142022-01-18T22:18:00.002+01:002022-01-19T14:47:52.764+01:00The Orb -The Orb's Adventures Beyond The Ultraworld<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjlA85k3FOFNXYRj7yLZJCUjDaomIix42bGAm9CTRI-hrYAul2sijALWxdIzSejk-eG2g0C5vZKy7-Np0hsdUUTvTntgF-3zN_TJZdHdIMiEW_Fsp4-ziVvtBh-Rckj7x-TYyRilfpYHFk3iUe2bg49C7kUX9nfDnlXhN6nzALtDOpwlQdg_JejkcQzmA=s1924" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1904" data-original-width="1924" height="317" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjlA85k3FOFNXYRj7yLZJCUjDaomIix42bGAm9CTRI-hrYAul2sijALWxdIzSejk-eG2g0C5vZKy7-Np0hsdUUTvTntgF-3zN_TJZdHdIMiEW_Fsp4-ziVvtBh-Rckj7x-TYyRilfpYHFk3iUe2bg49C7kUX9nfDnlXhN6nzALtDOpwlQdg_JejkcQzmA=s320" width="320" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"> English version below</div><div style="text-align: justify;"> Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika syntezatorów, bitów i sampli. Alex Paterson i Jimmy Cauty pchnęli tym albumem muzykę na nowe tory. W latach 70. była moda na muzykę ambitną, improwizacje i szczyptę filozofii. W latach 80 pojawiła się new romantic i wzrosło zapotrzebowanie słuchaczy na melodie wpadające w ucho, muzykę nadającą się do tańca. To co ukazało się w 1991 roku na "The Orb's Adventures Beyond the Ultraworld" było próbą zaspokojenia wszystkich potrzeb. Założyciele The Orb wymieszali w tyglu swojej wyobraźni najróżniejsze rzeczy i ... osiągnęli wielki komercyjny sukces. Album w wersji dwupłytowej zawiera bardzo przebojowe utwory jak i dłuższe, refleksyjne formy muzyczne. Muzyka do tańca w klubie jak i słuchania w domowym zaciszu. Umiejętnie zmiksowano dziesiątki różnych sampli w dowcipny sposób, wcześniej niespotykany, a bardzo atrakcyjny dla uszu. Udana praca znalazła wielu naśladowców i można śmiało powiedzieć, że ta muzyka się nie zestarzała. Wielu znawców uważa że jest to jeden z najbardziej wpływowych albumów. Zgadzam się z tym oczywiście. Ogromny, stale rosnący, pulsujący mózg, który rządzi z centrum ultraświata dalej czeka na odkrycie i swoich nowych fanów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> A must for every lover of synthesizers, beats and samples. Alex Paterson and Jimmy Cauty took music to a new level with this album. In the 70s there was a fashion for ambitious music, improvisations and a pinch of philosophy. In the 1980s, new romantic emerged and the audience's demand for catchy melodies, music suitable for dancing, grew. What was released in 1991 on "The Orb's Adventures Beyond the Ultraworld" was an attempt to satisfy all needs. The founders of The Orb mixed various things in the crucible of their imaginations and ... achieved great commercial success. The double-disc version of the album includes very hit songs as well as longer, reflective musical forms. Music for dancing in the club and listening at home. Dozens of different samples were skillfully mixed in a funny way, previously unheard of, but very attractive to the ears. Successful work has found many of followers, and it's fair to say that this music hasn't gotten old. Many connoisseurs consider it to be one of the most influential albums. I agree with that of course. The huge, ever-growing, pulsating brain that rules from the center of the ultra-world is still waiting to be discovered and its new fans.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/VfnxPQ0vnIA" width="320" youtube-src-id="VfnxPQ0vnIA"></iframe></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/Ge-dNTCX9wo" width="320" youtube-src-id="Ge-dNTCX9wo"></iframe></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/8Ecdn5SGT1E" width="320" youtube-src-id="8Ecdn5SGT1E"></iframe></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-8089440814478158552022-01-13T21:48:00.001+01:002022-01-13T21:49:59.685+01:00VANGELIS - Blade Runner Trilogy<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgi1o_Ox25RHgQTdsyKMnTG3ufgmsZRafJgxHEglbXCJWO0nHCgLie0qewaHvcxjjziZhQKNtiwZuqJT1AtEZZZau0uTWGTZpxTvOR7tyTssEU-DFItPrAk6rFJZP19JrUAaLSftN4iiRzBZkJFctEfzqRW5ud5wr4wRvK9dsLAe-pzlVSgTvtrsqzVhQ=s600" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="539" data-original-width="600" height="287" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgi1o_Ox25RHgQTdsyKMnTG3ufgmsZRafJgxHEglbXCJWO0nHCgLie0qewaHvcxjjziZhQKNtiwZuqJT1AtEZZZau0uTWGTZpxTvOR7tyTssEU-DFItPrAk6rFJZP19JrUAaLSftN4iiRzBZkJFctEfzqRW5ud5wr4wRvK9dsLAe-pzlVSgTvtrsqzVhQ=s320" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">English version below</div><p></p><div style="text-align: justify;"> Ukazanie się płyty Blade Runner Trilogy 2007 było dużym wydarzeniem dla miłośników muzyki Greka i fanów filmu. Krytycy i znawcy tematu szczegółowo opisali swoje wrażenia poddając muzykę i wnikliwej analizie. Nie widziałem potrzeby powtarzania lub obalania różnych twierdzeń na temat tego wydawnictwa. Dorzucę tylko klika zdań. Czy materiał ten był potrzebny i jak słucha się go w 2022 roku? </div><div style="text-align: justify;"> Przez długi czas istniał niedosyt i zapotrzebowanie na więcej Vangelisa z tego okresu i paradoksalnie liczne wydawnictwa bootlegowe zaspokajały w jakiejś mierze ten popyt. Więc pojawienie się wersji Trilogy było deko spóźnione i niekoniecznie pokrywało się z oczekiwaniami. Na dodatkowych płytach nie ma tak spektakularnych zapadających w pamięć utworów jak na krążku podstawowym. To fakt. Płyta nr 2 trzyma klimat jedynki i to jest spory kawałek dobrej, relaksacyjnej muzyki zbliżonej charakterem do ambientu. Wyłączasz światło i poddajesz się jej pozytywnej mocy. Na pewno warto go posłuchać wiele razy. Krążek trzeci zatytułowany BR 25 wydaje mi się jednak słabszy i materiał dobrany, dorobiony trochę "na siłę". No bo co ma wspólnego z filmem fragment pt. Spotkanie z matką? W sumie nic. Ok. Całość daje się jednak z przyjemnością słuchać. W skali 1 do 5, pierwszej płycie daję 5, drugiej 4, trzeciej 3. </div><div style="text-align: justify;"> Lubię takiego Vangelisa. Na tym wydawnictwie nie ma bowiem tyle pompatyczności jak na niektórych innych płytach Vangelisa. Lubię też film Scotta, jak i pierwowzór filmu - książkę. P.K.Dicka O czym marzą elektryczne owce. Czasami zastanawiam się: kto by się nadawał do stworzenia muzycznej oprawy filmu Ubik gdyby taki powstał? </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> The release of the Blade Runner Trilogy 2007 album was a big event for Greek music lovers and movie fans. Critics and experts on the subject described their impressions in detail, subjecting the music and careful analysis. I saw no need to repeat or disprove various statements about this release. I will just add a few sentences. Was this material needed and how is it listened to in 2022?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> For a long time there was a need and a demand for more Vangelis from this period, and paradoxically numerous bootleg releases met that demand to some extent. So the release of the Trilogy version was deco late, and not necessarily as expected. There are no such spectacular memorable tracks on the additional discs as on the basic disc. It's a fact. Disc No. 2 has the atmosphere of the first one and it is a large piece of good, relaxing music with a character similar to ambient. You turn off the light and surrender to its positive power. It is definitely worth listening to it many times. The third disc, titled BR 25, seems to me weaker and the material was selected, made a bit "by force". Well, what does the excerpt entitled Meeting your mother? Nothing at all. Approx. The whole, however, can be listened to with pleasure. On a scale of 1 to 5, I give the first record 5, the second 4, the third 3.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> I like this Vangelis. This release is not as pompous as on some other Vangelis albums. I also like Scott's film and the original film - the book. P.K.Dicka What do electric sheep dream about. Sometimes I wonder: who would be suitable for creating the musical setting of Ubik if there was one?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-76918514270109297032022-01-12T01:06:00.001+01:002022-01-12T01:06:33.640+01:00Kapitan Nemo - The best of... 1992<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXwOwyrMs0TzVMUKbfyninyeG8hTC55jwPdrz3fQ4uw5-yUZlt3EMmjMeA3gP7OfgFhUQDk8qC0mIq9fmT6tScgiGFaxShFMTzYKxdeXLGvKSfhBiGUWSnwsB4qY8jS7Vj4OJpCRyv43UINZMoKh4BrQstsKQGulhguH4b5EqMyhOg9zxv-Ba6GeLqRQ=s500" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXwOwyrMs0TzVMUKbfyninyeG8hTC55jwPdrz3fQ4uw5-yUZlt3EMmjMeA3gP7OfgFhUQDk8qC0mIq9fmT6tScgiGFaxShFMTzYKxdeXLGvKSfhBiGUWSnwsB4qY8jS7Vj4OJpCRyv43UINZMoKh4BrQstsKQGulhguH4b5EqMyhOg9zxv-Ba6GeLqRQ=s320" width="287" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> English version below</div><div style="text-align: justify;"> Każdy kto w latach 80. słuchał Polskiego Radia i oglądał TVP, kojarzy kojarzy doskonale piosenkę "Lorelai". To był wielki przebój. Skomponował go Bohdan Gajkowski występujący pod pseudonimem Kapitan Nemo. Bardzo utalentowany wokalista, przez wiele lat występujący w charakterystycznym berecie, uznawany jest za prekursora polskiego synt-popu. I faktycznie, oprócz powyższego hitu ukazały się inne melodyjne, wpadające w ucho piosenki. "Elektroniczna cywilizacja',"Słodkie słowo", "Bar Paradise", "Idę wciąż do ciebie", "Samotność jest jak bliski brzeg", oraz wiele innych potwierdzających potencjał wykonawcy. Co mogli usłyszeć i zobaczyć między innymi widzowie festiwalu Opole 1984. Chociaż minęły lata i moda na muzykę new romantic przeminęła, utwory Kapitana Nemo mają w sobie coś, co nie pozwala o nich zapomnieć. Podczas pisania słucham składanki szesnastu utworów: "The Best of Kapitan Nemo" z 1992 roku. Jest to czysta przyjemność. Bezpretensjonalne teksty, proste efekty, chórki, klarowne aranżacje. Radość płynąca z tworzenia muzyki jest jej największą siłą. Kilka płyt i kilka składanek to ciekawy dorobek zapewniający Bogdanowi Gajkowskiemu trwałe miejsce w panteonie rodzimych artystów. Warto więc wracać do tej muzyki pełnej atrakcyjnych bitów i miłych dla uszu brzmień syntezatorów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> Everyone who listened to Polish Radio and watched TVP in the 1980s knows the song "Lorelai" perfectly well. It was a big hit. It was composed by Bohdan Gajkowski, who appears under the pseudonym Kapitan Nemo. A very talented singer, for many years appearing in a characteristic beret, is considered a precursor of Polish synt-pop. And in fact, in addition to the above hit, other melodic, catchy songs were released. "Electronic civilization", "Sweet word", "Paradise Bar", "I'm still going to you", "Loneliness is like a close shore", and many others confirming the potential of the performer What could the audience of the Opole 1984 festival hear and see, among others. Years have passed and the fashion for new romantic music has passed, the songs of Kapitan Nemo have something in them that will not let you forget about them. While writing I listen to a compilation of sixteen songs: "The Best of Kapitan Nemo" from 1992. It's pure pleasure. Unpretentious lyrics. , simple effects, choirs, clear arrangements. The joy of creating music is her greatest strength. A few albums and a few compilations are an interesting achievement that gives Bogdan Gajkowski a permanent place in the pantheon of native artists. So it's worth returning to this music full of attractive beats and pleasing to the ears, synthesizer sounds.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/JHRhWPPPJw0" width="320" youtube-src-id="JHRhWPPPJw0"></iframe></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-31735981525567868672022-01-09T13:34:00.003+01:002022-01-09T13:34:52.913+01:00Adelbert von Deyen - Painted Black<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjpZ4TklbWkibx2YnU-5UWF9JAEFDJv2Gghpgo7ASNtoo09ZNsEcDcW5-dotlQZU1U5dZa0Hq_rW9DXNF-p7j-XeBXZ-5qNycphlarr-9Ny2PnjUI2bqEIE86_tfQKmZITgpByKpHsnB3VxxL2YY_2WJ48mozjQXws9sS-IOZQglG0quR1HUZ55FgkESw=s531" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="531" data-original-width="531" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjpZ4TklbWkibx2YnU-5UWF9JAEFDJv2Gghpgo7ASNtoo09ZNsEcDcW5-dotlQZU1U5dZa0Hq_rW9DXNF-p7j-XeBXZ-5qNycphlarr-9Ny2PnjUI2bqEIE86_tfQKmZITgpByKpHsnB3VxxL2YY_2WJ48mozjQXws9sS-IOZQglG0quR1HUZ55FgkESw=s320" width="320" /></a></div> English version below<div style="text-align: justify;"> Adelbert von Deyen był kompozytorem muzyki elektronicznej oraz malarzem nagrywającym w Berlinie. W latach 70. przyjaźnił się z Dieterem Schutze. Owoc tej współpracy można usłyszeć na płycie Inventions (1983). Z jego solowych dzieł najbardziej znana jest piękna płyta Atmosphere (1980) o której już pisałem na tym blogu. Po wydaniu paru albumów, Adelbert skupił się na innej jego pasji - malowaniu. W końcu wraca do komponowania muzyki wydając płytę CD-R Painted Black (2006). Cóż, to już XXI wiek. I inna muzyka. Utwory są krótkie, aranżacje proste i w większości oparte na rytmie. Tylko na chwilę w fragmencie Greek salad autor przypomina sobie stare klimaty ale trwa to krótko i nie wzbudza większych emocji. Niektóre utwory są zaczęte a nieskończone, całość przypomina wypracowanie gimnazjalisty zrobione w pośpiechu i niedbale. Nie znam późniejszych jego nagrań ale płyta Painted Black zdecydowanie nie należy do tych najlepszych. Adelbert von Deyen umiera 13.02.2018 roku.<p></p></div><div style="text-align: justify;"> Adelbert von Deyen was an electronic music composer and recording painter in Berlin. In the 1970s, he was friends with Dieter Schutze. The fruit of this collaboration can be heard on the album Inventions (1983). The most famous of his solo works is the beautiful album Atmosphere (1980) about which I wrote on this blog. After releasing a few albums, Adelbert focused on his other passion - painting. He finally returns to composing music with the release of the CD-R Painted Black (2006). Well, it's already the 21st century. And different music. The pieces are short, the arrangements are simple and mostly rhythm-based. Only for a moment in the fragment of Greek Salad, the author remembers the old atmosphere, but it is short and does not arouse much emotions. Some songs are started and endless, the whole thing resembles a high school student's essay done in a hurry and carelessly. I don't know his later recordings, but the Painted Black album is definitely not one of the best. Adelbert von Deyen dies on February 13, 2018.</div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-11500163299391696202022-01-07T21:56:00.000+01:002022-01-07T21:56:07.950+01:00Terry Riley – A Rainbow In Curved Air<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhX1u6qD-gnl3rfmKraQYseumElQ-zmtv5JnVhPfJw5kpMefl268n3xonRUl1gKP4nPoXXTjrQaFg580h94qurPOls2oyIDbgMMPgnH-EOY17q0B6TU6hfw2Q5XLF3zA1tZPM6xBdf6S8Ew7mhV2GzLJxK1ho5FA1a6iKR5pY6fnt8kNsE-hyyF7bS6jA=s593" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="576" data-original-width="593" height="311" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhX1u6qD-gnl3rfmKraQYseumElQ-zmtv5JnVhPfJw5kpMefl268n3xonRUl1gKP4nPoXXTjrQaFg580h94qurPOls2oyIDbgMMPgnH-EOY17q0B6TU6hfw2Q5XLF3zA1tZPM6xBdf6S8Ew7mhV2GzLJxK1ho5FA1a6iKR5pY6fnt8kNsE-hyyF7bS6jA=s320" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> English version below</div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"> Terry Riley to amerykański kompozytor, często nazywany pionierem muzyki minimalistycznej. Postać barwna i nietuzinkowa, przede wszystkim autor innowacyjnych muzycznych technik. Koniecznie poczytaj o tym w encyklopedii. Dziś parę słów o jego płycie – A Rainbow In Curved Air. Został nagrana w 1968 a opublikowana w 1969 roku. Do dziś doczekała się ponad 40 wznowień i wpłynęła na znanych muzyków takich jak Pete Townshend czy Mike Oldfield. Zawartość "A Rainbow..." to dwie kompozycje trwające każda około 20 minut. Mimo upływu ponad 40 lat słucha się ich znakomicie. Są tu obecne charakterystyczne dla tego muzyka pętle powtarzających się fraz, liczne opóźnienia, improwizacje zapisane na magnetofonach szpulowych. Poddane modyfikacji dźwięki organ, klawesynu i instrumentów perkusyjnych toczą się na kanale lewym i prawym subtelnie ale zdecydowanie. Powstaje szczególny nastrój potęgowany w drugim utworze przez saksofon. Celebrowanie emocji w trochę egzotycznej oprawie. Być może dla młodych odbiorców wydać się to może monotonne. Ja uważam te nagrania za fascynujące. Muzyka Terry Rileya to piękno ukryte w trochę trudniejszej muzycznej formie niż piosenka, ale na pewno warte odkrywania. Lekko psychodeliczny raj overdubbingu ciągle czeka na nowych fanów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> Terry Riley is an American composer, often referred to as the pioneer of minimalist music. A colorful and extraordinary figure, primarily the author of innovative musical techniques. Be sure to read about it in the encyclopedia. Today a few words about his album - A Rainbow In Curved Air. It was recorded in 1968 and published in 1969. To date, it has had over 40 reprints and has influenced famous musicians such as Pete Townshend and Mike Oldfield. The content of "A Rainbow ..." consists of two compositions each about 20 minutes long. Despite the passage of over 40 years, they are listened to perfectly. There are loops of repeating phrases characteristic of this music, numerous delays, improvisations recorded on reel to reel tape recorders. The modified sounds of the organ, harpsichord and percussion roll on the left and right channels subtly but definitely. A special atmosphere is created, which is intensified in the second track by the saxophone. Celebrating emotions in a slightly exotic setting. Perhaps for young audiences it may seem monotonous. I find these recordings fascinating. Terry Riley's music is a beauty hidden in a slightly more difficult musical form than a song, but definitely worth exploring. The slightly psychedelic overdubbing paradise is still waiting for new fans.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-38389706168709355082022-01-06T19:13:00.006+01:002022-01-06T19:19:14.258+01:00The Emerald Dawn - Searching for the Lost Key <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCEpLg1i3hS6pu1mG-fYauCAu8Lo5o60Z9ehS-d3TcGIujcjq3_0JjzWdKwsRxc4TBKhU_IS4hXMNAa5fNWYEpEnhOalDRvRlFhhVD5RlSR0VQwU6FpQDUtJbzXZ4RKMKf9W31mcgBoyi5/s1600/key.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCEpLg1i3hS6pu1mG-fYauCAu8Lo5o60Z9ehS-d3TcGIujcjq3_0JjzWdKwsRxc4TBKhU_IS4hXMNAa5fNWYEpEnhOalDRvRlFhhVD5RlSR0VQwU6FpQDUtJbzXZ4RKMKf9W31mcgBoyi5/s1600/key.jpg" width="320" /></a></div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br /></div><div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">English version below</div><br /><div style="text-align: justify;"> Kiedy czuję lekki przesyt instrumentalną muzyką elektroniczną, sięgam do progresywnego rocka. "Searching for the Lost Key" (2014) grupy The Emerald Dawn to prawdziwy diament. Będąc pod urokiem tej muzyki, postanowiłem napisać o niej i muzykach kilka zdań. Grupa zawiązała się w Edynburgu, a potem przeniosła do St. Ives w Kornwalii. Gdy obejrzałem na mapie te miejsce, łatwiej było mi zrozumieć, czym mógł się inspirować zespół. Piękne okolice! Grupa tak mówi o sobie: " multiinstrumentalistyczny, symfoniczny kwartet rocka progresywnego, który łączy elementy muzyki klasycznej, jazzu i rocka w celu stworzenia własnego, oryginalnego, charakterystycznego i ekscytującego brzmienia – brzmienia, które jest kinowe, epickie, eksperymentalne i potężne". To prawda i dobra autoreklama. Debiutancki album jest dziełem trzech wykonawców. Na koncertach może to dawać pewne ograniczenia brzmieniowe. Pani Katrina "Tree" Jane Stewart gra głównie na syntezatorach Rolanda i śpiewa, czasami wykonując solowe partie na innych instrumentach (flet, gitara). Allan "Ally" Brian Carter również gra na klawiaturze Roland, jednak przede wszystkim wykonuje gitarowe solówki. A gra na gitarze wspaniale, z wielkim uczuciem, jakby świat miał się jutro skończyć. Za bębnami zasiada Tom Jackson. Muzyka chociaż wykonana przy pomocy niewielu instrumentów, ma dużą siłę oddziaływania. Poszczególne nagrania trwają około 10 minut, to w zupełności wystarczy aby poczuć się szczęśliwym. Tworzy się niesamowita atmosfera - jedna z największych zalet wydawnictwa. Wokale Tree i Ally i solówki saksofonowe uzupełniają podstawowe brzmienie dodając muzyce uczucia. Partie klawiszy nie są specjalnie wyrafinowane, często grają jak mocne organy. Można odnieść wrażenie, że to muzyka nagrana w latach 70. Równie ciekawie brzmi gitara przy wsparciu efektów pedałowych które potęgują jej brzmienie i dodają ekspresji. Praca perkusji jest oszczędna. Może Tom zbyt wyrazistą grą nie chciał zdominować tej szczególnej atmosfery? Naprawdę -"Searching for the Lost Key" to godne polecenia dziełko. Szczere. Na filmach grupa cieszy się swoim występem i są bardzo autentyczni. Od tamtego czasu wydali jeszcze kilka płyt i dużo koncertują. Ciekawe czym mogą jeszcze zaskoczyć? </div><div style="text-align: justify;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/_59T23SYlg4" width="320" youtube-src-id="_59T23SYlg4"></iframe></div><br /></div><div style="text-align: justify;"><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div> When I feel a little saturated with instrumental electronic music, I reach for progressive rock. "Searching for the Lost Key" (2014) by The Emerald Dawn is a real diamond. Being charmed by this music, I decided to write a few sentences about it and the musicians. The group was founded in Edinburgh and then moved to St. Ives in Cornwall. When I looked at this place on the map, it was easier for me to understand what the band could be inspired by. Beautiful surroundings! The band says about themselves: "a multi-instrumentalist, symphonic progressive rock quartet that combines elements of classical music, jazz and rock to create their own original, distinctive and exciting sound - a sound that is cinematic, epic, experimental and powerful." That's true and it's a good self-advertisement. The debut album is the work of three performers. At concerts, this may result in some sonic limitations. Ms. Katrina "Tree" Jane Stewart mainly plays Roland's synthesizers and sings, sometimes performing solo parts on other instruments (flute, guitar). Allan "Ally" Brian Carter also plays a Roland keyboard, but mostly does guitar solos. And he plays the guitar wonderfully, with a great feeling as if the world would end tomorrow. Tom Jackson is behind the drums. Music, although performed with the use of only a few instruments, has a great impact. The individual recordings last about 10 minutes, which is more than enough to make you feel happy. An amazing atmosphere is created - one of the greatest advantages of the publishing house. Tree and Ally vocals and saxophone solos complete the basic sound and add a feeling to the music. The key parts are not particularly sophisticated, they often play like a strong organ. You get the impression that this is music recorded in the 70s. The guitar sounds equally interesting with the support of pedal effects that enhance its sound and add expression. Drum work is sparing. Maybe Tom did not want to dominate this special atmosphere with too expressive a game? Really - "Searching for the Lost Key" is a really worth recommending. Honest. In the movies, the group enjoys their performance and is very genuine. Since then, they have released a few more albums and are touring a lot. I wonder what else they can surprise?</div><div><br /></div><div><br /></div><div> </div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>
Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-9845680827834136342022-01-05T20:03:00.001+01:002022-01-05T20:03:15.735+01:00Bertrand Loreau - Séquences<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg1dybooeb36qDvJeER4ErG8n0PaKXyoggV6DnMsZCCETOKI83QH3_aG_8GHxvMAZHpesX42a9mC1B8tY9HFMDpWORXlgR9t7Ve_7VxkgtFt-pPtRoMcpJklkLMHGIx7h6E2QQpMKM9riib9DIgB2Jbf0B_P-i5o75lA3nv3MVtCn6GewudFoeyBsQMaA=s297" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="297" data-original-width="288" height="297" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg1dybooeb36qDvJeER4ErG8n0PaKXyoggV6DnMsZCCETOKI83QH3_aG_8GHxvMAZHpesX42a9mC1B8tY9HFMDpWORXlgR9t7Ve_7VxkgtFt-pPtRoMcpJklkLMHGIx7h6E2QQpMKM9riib9DIgB2Jbf0B_P-i5o75lA3nv3MVtCn6GewudFoeyBsQMaA" width="288" /></a></div><br /><p></p><blockquote style="border: none; margin: 0 0 0 40px; padding: 0px;"><div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">English version below</div></div></blockquote><div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> W poszukiwaniu tajemniczej, intrygującej i niebanalnej muzyki, trafiłem na kilka płyt pewnego francuskiego kompozytora. Bertrand Loreau urodził się w rodzinie zafascynowanej muzyką klasyczną, więc pobierał nauki gry na klasycznym fortepianie. Ale gdy w maju 1977 roku wybrał się na koncert Klausa Schulze w Nantes, postanowił wcześniejsze fascynacje syntezatorami przekształcić w życiową pasję. W swojej biografii Bertrand tak opisuje swoje wrażenia po wysłuchaniu płyty "Moondawn" niemieckiego muzyka: "Mogłem grać w ten sam akord na Polymoogu całą godzinę. - To jest tak piękne". No cóż - dobrze go rozumiem. Owocem autorskiego trudu Francuza są pełne uroku, ciekawie skomponowane albumy, zawierające dużo podniosłej i ciepłej muzyki. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Za reprezentatywny uznałem krążek CD-R: "Séquences" wydany w 2010 roku. Kompilacja z kilku koncertów organizowanych w 1988 i 2005 roku jest dość dynamiczną składanką która dobrze oddaje talent i charakter artysty. Fascynujące sekwencje rzeczywiście dominują na większości nagrań i każdy fan "szkoły berlińskiej' chętnie będzie słuchał będzie kolejnych utworów z radością. Piękne to brzmi w stereo i dobrze działa na emocje. Aż sam mam ochotę włączyć swój Oddysey Behringer i też stworzyć kilka nowych sekwencji. Tak, muzyka Bertranda zachęca do podobnej zabawy w komponowanie. Jest miejscami dość surowa, czasami urozmaicona melodią. Jest obecna perkusja ale i romantyczna zaduma. Dla każdego coś dobrego. Hipnotycznie powtarzające się dźwięki relaksują ciało i duszę. Niesamowite! </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">W końcu ósma kompozycja dobiega końca i czas wrócić do rzeczywistości. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Bertrand Loreau komponuje do dziś. Na kilku ostatnich płytach wspiera go Frédéric Gerchambeau i te możesz kupić na ich wspólnym Bandcampie. A dosłownie 4 stycznia tego roku niemiecki label wydaje jego krążek zatytułowany Let The Light Surround You.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> In search of mysterious, intriguing and original music, I found several albums by a French composer. Bertrand Loreau was born into a family fascinated by classical music, so he studied to play the classical piano. But when in May 1977 he went to a concert by Klaus Schulze in Nantes, he decided to turn his previous fascination with synthesizers into a life passion. In his biography, Bertrand describes his impressions after listening to the German musician's "Moondawn" album: "I could play the same chord on the Polymoog for an hour. - It's so beautiful." Well - I understand him well. The fruit of the Frenchman's effort are charming, interestingly composed albums, containing a lot of sublime and warm music.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> I consider the CD-R "Séquences" released in 2010 as representative. The compilation of several concerts organized in 1988 and 2005 is quite a dynamic compilation which well reflects the talent and character of the artist. Fascinating sequences really dominate most of the recordings and any "Berlin School" fan will be eager to listen to the next songs with joy. It sounds beautiful in stereo and works well for emotions. Bertrand's music encourages you to play with your own composing. It is quite raw at times, sometimes varied with melodies. There is drums but also romantic reverie. Something good for everyone. Hypnotically repetitive sounds relax body and soul. Amazing!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Finally, the eighth composition comes to an end and it's time to get back to reality.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Bertrand Loreau still composes today. On the last few albums he is supported by Frédéric Gerchambeau and you can buy these on their bandcamp. And literally on January 4 this year, the German label releases his album entitled "Let The Light Surround You".</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div></div>
Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-74683889601824929952022-01-04T14:18:00.004+01:002022-01-04T14:20:21.605+01:00Perge - Pleonasms<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhtF08lFJ_EcLX3CauXKaK0lQ3BZRw4SWbKIUFWtj0PRzfEMGSgJHIAJOio-w0JzzPnBkD7cPjGizCTOMZdDrUTn0uNM1eBfTwKxYiR1aIi1Bn_ZE9hdimjbpW92-_dbFIj1X6yb3PGcLQhAvQGIdsXzx96-6wT-6-OLBuPse9uukFdAuOjHGggABKBw=s1200" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhtF08lFJ_EcLX3CauXKaK0lQ3BZRw4SWbKIUFWtj0PRzfEMGSgJHIAJOio-w0JzzPnBkD7cPjGizCTOMZdDrUTn0uNM1eBfTwKxYiR1aIi1Bn_ZE9hdimjbpW92-_dbFIj1X6yb3PGcLQhAvQGIdsXzx96-6wT-6-OLBuPse9uukFdAuOjHGggABKBw=s320" width="320" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">English version below</p><p style="text-align: justify;"> Album ten został wydany w 2016 roku przez dwóch wielbicieli Tangerine Dream: Grahama Getty i Matthew Stringera Jeśli ktoś posłuchałby przypadkowo tej muzyki, mógłby pomyśleć że to dźwięki słynnego niemieckiego trio Tangerine Dream z trasy koncertowej 1980 roku oraz 1986. Album wyglądający jak artefakt mandarynkowy z początku dekady lat 80., wersja analogowa - to radość dla oczu fana Perge i oczywiście Tangerine Dream. Brytyjski duet wprowadza nas w tajemniczy i zarazem piękny świat pejzaży analogowych dźwięków charakterystycznych dla TD z początku lat 80. Mroczny utwór rozpoczynający, to improwizacja przypominająca fragmenty koncertu w Berlińskim Palast Der Republik grupy TD. Każdy dźwięk który słyszymy to uczta dla prawdziwego fana muzyki elektronicznej, a przede wszystkim dla tych starych fanów grupy TD. Panowie Getty i Stringer na tym albumie nie plagiatują utworów TD, co mnie cieszy, każdy dźwięk to skok w czasy kiedy analogowe instrumenty były ważne i wspomagane przez cyfrowe maszyny, dawały nową jakość w muzyce elektronicznej. Perge świetnie wprowadza elementy nowych instrumentów, które są wspierane przez sample typowe dla TD początku dekady lat 80. Dla mnie osobiście to najbardziej kreatywny okres w działalności legendarnego trio z Niemiec. Perge umiejętnie potrafi na tym albumie wydobyć esencje charakterystycznego brzmienia tamtych lat nie tylko dla TD, ale i podobnych wykonawców z kręgu Berliner Schule. Mój ukochany fragment tego albumu, to ostatnie romantyczne dźwięki utworu Atempotal Dispersion, skojarzenia do kultowego Tangram są oczywiste, ale jest tu ten unikatowy i przepiękny klimat, który ozdabiał koncerty TD w tamtych latach. Mam wrażenie jakbym naprawdę odkrył nieznany bootleg z 1980 roku. Dzięki utworowi Soliloquy oraz The Cool Sands of Vermillion możemy poczuć się jak na koncertach TD z trasy w 1986 roku. Fantastyczna jest energetyczna sekwencja w The Cool Sands of Vermillion. Myślę że sam Chris Franke byłby zadowolony z alternatywnej wersji Cool Breeze of Brighton... Jest ta moc, jest ten niesamowity duch i energia. Album bardzo mi się podoba i dobrze że panowie Getty i Stringer kultywują to co najpiękniejsze w muzyce Tangerine Dream. Myślę że Perge przyczynia się do integracji fanów TD na świecie, oraz powoduje, że nowe pokolenia będą sukcesywnie odkrywać piękną i oryginalną muzykę.</p><p style="text-align: justify;">Mariusz Wójcik</p><p style="text-align: justify;"> This album was released in 2016 by two fans of Tangerine Dream: Graham Getty and Matthew Stringer. If someone listened to this music by accident, one might think it was the sounds of the famous German trio Tangerine Dream from the 1980 and 1986 tour. The album looks like a mandarin artifact from the beginning the decades of the 80s, the analog version - a joy for the eyes of a Perge fan and of course Tangerine Dream. The British duo introduces us to the mysterious and beautiful world of landscapes with analog sounds characteristic of the TD from the early 1980s. The dark opening piece is an improvisation resembling fragments of a concert at the Berlin Palast Der Republik by TD group. Every sound we hear is a feast for a true fan of electronic music, and above all for those old fans of the TD group. Gentlemen Getty and Stringer on this album do not plagiarize TD songs, which makes me happy, each fragment is a leap into the times when analog instruments were important and supported by digital machines, they gave a new quality in electronic music. Perge is great at introducing elements of new instruments, which are supported by samples typical of the TD of the early 1980s. For me personally, it is the most creative period in the activity of the legendary trio from Germany. On this album, Perge is able to skillfully bring out the essence of the characteristic sound of those years not only for TD, but also for similar performers from the Berliner Schule circle. My beloved fragment of this album is the last romantic sounds of the song Atempotal Dispersion, the associations to the cult Tangram are obvious, but there is this unique and beautiful atmosphere that decorated TD concerts in those years. I feel like I really discovered the unknown bootleg from 1980. Thanks to the song Soliloquy and The Cool Sands of Vermillion, we can feel like at TD concerts from the 1986 tour. The energetic sequence in The Cool Sands of Vermillion is fantastic. I think Chris Franke himself would be happy with the alternative version of Cool Breeze of Brighton ... There is this power, there is this amazing spirit and energy. I like the album very much and it's good that gentlemen Getty and Stringer cultivate what is most beautiful in Tangerine Dream's music. I think that Perge contributes to the integration of TD fans in the world, and causes that new generations will successively discover beautiful and original music.</p><p style="text-align: justify;">Mariusz Wójcik</p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-16187372690623870362022-01-03T18:35:00.004+01:002022-01-03T23:30:41.041+01:00Perge - Catharsis <div dir="ltr" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRx3TqaxzvMYxLbXGethCkJ14RUQwwOHBeqXIVWQN8bpvoH_uNhIZmd3Vb7-YmBqArGumkP-3UGK3wDrzPCaYxSM5iZBll9lhD5lyuJXJTKFT2GQiWNv30cldSgqKHHLhn-fSVmik62SA05dOhn4VZbFWUPQLrWPXpPuRlYG8g8LvisHqZkAgddy_0iA=s700" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="700" data-original-width="700" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRx3TqaxzvMYxLbXGethCkJ14RUQwwOHBeqXIVWQN8bpvoH_uNhIZmd3Vb7-YmBqArGumkP-3UGK3wDrzPCaYxSM5iZBll9lhD5lyuJXJTKFT2GQiWNv30cldSgqKHHLhn-fSVmik62SA05dOhn4VZbFWUPQLrWPXpPuRlYG8g8LvisHqZkAgddy_0iA=s320" width="320" /></a></div>
<br /><div style="text-align: justify;">
English version below</div>
<div style="text-align: justify;">
Zespół Perge założyło dwóch przyjaciół: Matthew Stringer i Graham Getty. Jak sami piszą o sobie, "Perge powstało z ambicją odtworzenia emocji klasycznego rocka elektronicznego, typowego dla występów Tangerine Dream '74 - '86". Naśladowców tego muzycznego fenomenu było już wielu, ale przyznaję, że nagrania Perge wyróżnia wysoka rzemieślnicza sprawność, pomysłowość i pasja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ukazało się kilkanaście płyt będących dla fanów gatunku prawdziwą gratką. Niektóre nagrania ocierają się wręcz o plagiat hi hi, bardzo zadbano o wierność w zachowaniu barw, klimatu i budowy nagrań zgodnych z pierwowzorem. To sztuka sama w sobie - zagrać często skomplikowane w treści, wyrafinowane suity w taki sposób, aby można było rozpoznać źródło inspiracji. Moim zdaniem, duet Perge lepiej gra, niż obecny skład Tangerine Dream któremu po prostu brak jest świeżości. Nagrania Perge to też krok w stronę starych fanów, ciągle głodnych utworów w starym dobrym stylu. Zaspokajanie takich potrzeb na pewno wykracza poza zwykłą zabawę dźwiękiem. </div><div style="text-align: justify;"> Omawiana dziś publikacja ma pełny tytuł: Catharsis The Secret Tapes Volume 3 North America 1977. </div></div><div dir="ltr" style="text-align: justify;" trbidi="on">Jak nietrudno się domyślić inspiracją był niezwykły koncert Tangerine Dream - Encore. Matthew i Graham podjęli się dużego wyzwania. Udało im się dobrze. Muzyka zawarta w czterech utworach Okefenokee Lane, Monoglot, Drywater Ravine, Dessert Cream nawiązuje do pierwowzorów w sposób nacechowany szacunkiem. Czasami improwizacje tylko ocierają się o oryginał, a niekiedy muzyka jest bardzo wierna starym nagraniom. Zadbano o dobrą jakość techniczną zapisu i szerokie stereo. Zachowano klimat pełen tajemniczości i mroku. Jednak niekiedy ich solówki są mniej psychodeliczne, niż to co grał zespół Tangerine Dream. OK Każdy artysta zostawia w muzyce kawałek swojej duszy. Duet Perge kocha starą muzykę elektroniczną i pięknie kontynuuje jej tradycje. Słuchanie ich to wielka przyjemność i... podróż w czasie do najlepszych lat tego gatunku. Sprawdźcie to sami na bandcamp zespołu: <a href="https://perge.bandcamp.com/album/catharsis">Perge</a> </div><div dir="ltr" style="text-align: justify;" trbidi="on"><br /></div><div dir="ltr" trbidi="on"><div style="text-align: justify;"> The Perge band was founded by two friends: Matthew Stringer and Graham Getty. As they write about themselves, "Perge was created with the ambition to recreate the emotions of classic electronic rock, typical of the performances of Tangerine Dream '74 - '86". There have been many followers of this musical phenomenon, but I must admit that Perge's recordings are distinguished by high craftsmanship, creativity and passion.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> A dozen or so albums have been released that are a real treat for fans of the genre. Some recordings are even close to plagiarism hi hi, great care has been taken to preserve the colors, atmosphere and construction of the recordings in line with the original. It is an art in itself - to play often complex, sophisticated suites in such a way that you can recognize the source of inspiration. In my opinion, the Perge duo perform better than the current Tangerine Dream line-up which is simply lacking in freshness. Perge's recordings are also a step towards old fans, still hungry for old-style songs. Satisfying such needs certainly goes beyond simply playing with sounds.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> The publication under discussion today is fully titled Catharsis The Secret Tapes Volume 3 North America 1977. As you can easily guess, the inspiration was the extraordinary Tangerine Dream - Encore concert. Matthew and Graham took on a big challenge. They did well. The music contained in four songs by Okefenokee Lane, Monoglot, Drywater Ravine, Dessert Cream refers to the original pieces in a respectful way. Sometimes the improvisations just touch the original, and sometimes the music is very faithful to the old recordings. Good technical recording quality and wide stereo were taken care of. An atmosphere full of mystery and darkness has been preserved. However, sometimes their solos are less psychedelic than what the band Tangerine Dream played. OK Every artist leaves a piece of his soul in music. The Perge duo loves old electronic music and continues its traditions beautifully. Listening to them is a great pleasure and ... a journey back in time to the best years of this genre. Check it out on the band's bandcamp: <a href="https://perge.bandcamp.com/album/catharsis">Perge</a> </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> </div>
</div><br />
Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-91551276389876152522022-01-02T21:59:00.000+01:002022-01-02T21:59:30.481+01:00Rolf Trostel - Live In Berlin 1983<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjL8_m5pwo24nhaJdgfyumCe6vW7YmbHiOJc99yZ8AXZbwGs7rsvt5yViSBYnZrWG5-J7WYR3lUAyrvH-Q0U2UfCzx6sD9naQ0GsrVQt8HXgLmVkPk15HWPaas0xAJp7aLgqzMEilVqMZ8SEXwRoKJjtYHiDqq33orhuSa6QPhaEoEa7fHAjfI8Ydxn5A=s225" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="225" data-original-width="225" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjL8_m5pwo24nhaJdgfyumCe6vW7YmbHiOJc99yZ8AXZbwGs7rsvt5yViSBYnZrWG5-J7WYR3lUAyrvH-Q0U2UfCzx6sD9naQ0GsrVQt8HXgLmVkPk15HWPaas0xAJp7aLgqzMEilVqMZ8SEXwRoKJjtYHiDqq33orhuSa6QPhaEoEa7fHAjfI8Ydxn5A" width="225" /></a></div><div style="text-align: justify;"> </div><div><div style="text-align: justify;">English version below</div><div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> Rolf Trostel to bardzo wrażliwy artysta. Nagrał tylko kilka płyt które lubię w całości. Wydawnictwo Inselmusic" to była moja pierwsza płyta CD jaką kupiłem w sklepie Generator. To była w ogóle moja pierwsza płyta na kompakcie. Którą potem mi skradziono. No cóż. Mam nadzieję że podobała się kolejnemu właścicielowi. Wiele lat czekałem na nieznane mi nagrania Rolfa. I niedawno poznałem zawartość unikatowej płyty pt. Live in Berlin 1983. Koncert być może zarejestrowano z miejsc dla publiczności bo bardzo wyraźnie słychać aplauz, a wprawne ucho usłyszy komentarze fanów podczas cichszych fragmentów. Myślę że pochlebne i nikt się nie nudził, bo koncert był znakomity. Muzyka w swoim charakterze podobna do tego co można usłyszeć na "Two Faces", 'Der Prophet", nagrane rok wcześniej. Przyznaję jednak, że zdziwiłem się gdy usłyszałem rytmy i solówki bardzo podobne do tego co zagrał Klaus Schulze na Audentity. Serio. Nie wiem czy podobieństwo było zamierzone czy wynikało z użycia podobnego instrumentarium, ale to identyczne klimaty. No i ten sam znamienny rok 1983. Muzyka urozmaicona, reakcja publiczności żywiołowa. Ponad godzina podzielona na odcinki pt. "Pankenhallen" i "Kreuzkirche'. W sumie 8 ścieżek. Niemiecki kompozytor potrafi zagrać nostalgiczne (technikę którą wiele lat później rozwinął na "Narrow..") ale na tym koncercie przeważają utwory mające rytm, melodię i sekwencję. Trostel jest w znakomitej formie. Wszyscy się dobrze bawią, wyraźnie to słychać. </div><p></p><div style="text-align: justify;">Zastanawiam się tylko czy to nie bootleg, bo nie ma o nim nic na disclog ani Bandcamp Rolfa. No i czy aby na pewno nie grał tam Klaus Schulze?</div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Rolf Trostel is a very sensitive artist. He has only recorded a few albums that I like entirely. Inselmusic "it was my first CD that I bought in the Generator store. It was my first CD, which was later stolen from me. Well. I hope that the next owner liked it. I waited many years for Rolf's recordings, unknown to me. And recently I got to know the content of the unique album Live in Berlin 1983. The concert may have been recorded from the seats for the audience because the applause can be heard clearly, and a trained ear will hear comments from fans during quieter passages. I think it was flattering and nobody was bored, because the concert was excellent Music similar in character to what can be heard on "Two Faces", "Der Prophet", recorded a year earlier. However, I admit that I was surprised when I heard rhythms and solos very similar to what Klaus Schulze played on Audentity. Seriously. I don't know if the similarity was intentional or it resulted from the use of similar instruments, but the atmosphere is the same. And the same significant year 1983. Varied music, spontaneous reaction of the audience. Over an hour divided into episodes Fri. "Pankenhallen" and "Kreuzkirche". 8 tracks in total. The German composer can play nostalgic (a technique he developed many years later on "Narrow ..") but this concert is dominated by pieces with rhythm, melody and sequence. Trostel is in great shape. Everyone is having a good time, you can hear it clearly.</div><div style="text-align: justify;"> I'm just wondering if it's a bootleg, because there is nothing about it in disclog or Rolf's Bandcamp. And is Klaus Schulze not playing there?</div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-46476324975862812372022-01-01T16:37:00.004+01:002022-01-01T16:38:12.565+01:00Gert Emmens - Time Portal Chronicles<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj_lPfqqtJaIJenZBUTnAOFDfkeCTUFEnMACjiZmjzot6ENsF3Q39bFWrv_HByyUcRQmQ7Dyu1RpV5fSOW4KB5V-4cSFjvS1hUMhXYHe1PuKy5Yp4MDA5cUdIFUzaRo3ECKTRIR_0Ji_LlUd7PA5Qyk4UMKadq-trGw8rwbMFYBPGaV5hlfYHkxsTS1lQ=s720" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="705" data-original-width="720" height="313" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj_lPfqqtJaIJenZBUTnAOFDfkeCTUFEnMACjiZmjzot6ENsF3Q39bFWrv_HByyUcRQmQ7Dyu1RpV5fSOW4KB5V-4cSFjvS1hUMhXYHe1PuKy5Yp4MDA5cUdIFUzaRo3ECKTRIR_0Ji_LlUd7PA5Qyk4UMKadq-trGw8rwbMFYBPGaV5hlfYHkxsTS1lQ=s320" width="320" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">English version below</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Gert Emmens to znany holenderski muzyk grający łagodną muzykę elektroniczną, czasami progresywnego rocka. Wydał około 30 płyt, niektóre z przyjaciółmi. Wymienię takich jak Ron Boots, Ruud Heij czy Cadenced Heaven. To bardzo zdolni ludzie i ich wzajemne oddziaływanie doprowadziło do powstania wielu interesujących nagrań. Jednak niezależnie od kolaboracji, solowe płyty Emmensa zawsze warto poznać bliżej. Najnowszy taki projekt to "Time Portal Chronicles". Zawiera przede wszystkim kilka długich utworów które zbudowane są w charakterystyczny dla autora sposób: tajemnicze rozwinięcie, budowanie nastroju, wprowadzenie miłej dla uszu sekwencji, a potem romantycznej melodii i perkusji. Bo jak Gert przyznał mi w wywiadzie - jest romantykiem. Jak pewnie wszyscy jego fani. Treść tych nagrań nie odbiega od wysokiego standardu jaki kiedyś Emmens osiągnął i chociaż niczym specjalnym nie zaskakuje, to jest pewnego rodzaju fenomenem. Co mam na myśli? Fakt że ta muzyka, choć podobna do poprzednich wydawnictw przyciąga uwagę niczym ciekawy film i dostarcza radości. Czyli jak w przypadku niektórych innych wykonawców jest to forma muzykoterapii. Powoduje ogólne rozprężenie organizmu, wyciszenie, ukojenie. Czy to na skutek hipnotycznych sekwencji czy ciepłych melodii? Osądźcie to sami. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Gert Emmens is a famous Dutch musician who plays soft electronic music, sometimes progressive rock. He has released about 30 albums, some with friends. I will mention the likes of Ron Boots, Ruud Heij or Cadenced Heaven. These very talented people and their interaction with each other have led to the creation of many interesting recordings. However, regardless of the collaboration, Emmens' solo albums are always worth getting to know better. The latest such project is "Time Portal Chronicles". First of all, it contains a few long pieces that are built in a way characteristic for the author: a mysterious development, building a mood, introducing a sequence pleasant to the ears, and then a romantic melody and percussion. Because, as Gert admitted in an interview, he is a romantic. As surely all his fans do. The content of these recordings does not differ from the high standard that Emmens once achieved and although it does not surprise with anything special, it is a kind of phenomenon. What I mean? The fact that this music, although similar to previous releases, attracts attention like an interesting movie and brings joy. So, as in the case of some other performers, it is a form of music therapy. It causes the overall relaxation of the body, calming down and soothing. Is it because of the hypnotic sequences or the warm melodies? Judge it for yourself.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-43438127097487995152021-12-30T14:54:00.005+01:002021-12-30T15:45:55.347+01:00Jean Michel Jarre Live in Notre Dame VR 31.12.2020<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjPuXJduzvlPTrR8ewlgXtshhBbrp6yHwIG33pIrmQsnnXWtBDILpLcDrlS-yxwlmWVFFkjUFz6_TzF2tL-jlG0Gw2EZ12FYNlqDZub7HUBcBI6FHksT0dWXay3L_UAVZ1mcOjsfYy5_zpH6YuG_8vJe3kCvZ_jFMhwOuok2_eXKecBmvltGRUS1kewHQ=s905" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="905" data-original-width="720" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjPuXJduzvlPTrR8ewlgXtshhBbrp6yHwIG33pIrmQsnnXWtBDILpLcDrlS-yxwlmWVFFkjUFz6_TzF2tL-jlG0Gw2EZ12FYNlqDZub7HUBcBI6FHksT0dWXay3L_UAVZ1mcOjsfYy5_zpH6YuG_8vJe3kCvZ_jFMhwOuok2_eXKecBmvltGRUS1kewHQ=s320" width="255" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;">English version below</p><p style="text-align: justify;"> Prawie rok temu fani klasycznej odmiany muzyki elektronicznej mieli możliwość wysłuchać i bawić się przy spektakularnym widowisku. Jean Michel Jarre przygotował wirtualny koncert „Welcome To The Other Side”, inspirowany wnętrzami paryskiego zabytku, czyli Kaplicy Notre-Dame. Połączenie występu na żywo z komputerowymi projekcjami zabytkowego obiektu robiło wrażenie. Imprezie towarzyszyło też wzniosłe przesłanie nadziei na przyszły rok. W materiałach reklamowych można było przeczytać o "symbolu siły który nas łączy i hołdzie dla światowego dziedzictwa". Zostawię te wielkie słowa bez komentarza. Bardziej skupię się na muzyce którą zaproponował Ambasador Dobrej Woli UNESCO -Jean Michel Jarre. </p><p style="text-align: justify;"> Cóż, pierwszych kilka minut to była mroczna, trzymająca w napięciu muzyka. Bardzo taką lubię. Potem jednak napięcie opadło, a francuski muzyk zaproponował publiczności muzykę do tańca, niczym nieskrępowaną zabawę. Czy ten pomysł zyskał twoje uznanie? Być może niektórzy ze starych fanów byli zawiedzeni oczekując czegoś bardziej ambitnego? Ale bez wątpienia Jarre pozyskał sobie nowych zwolenników z młodszego pokolenia. Muzyka miała konkretny użytkowy cel - dostarczyć rozrywki. Francuski kompozytor oprócz talentów muzycznych ma również wyczucie biznesowe i po prostu dostosował się do obecnych wymagań i trendów. Podobno koncert obejrzało 75 milionów ludzi. Dla bardziej wymagającego słuchacza Jean-Michel kilka miesięcy później wydaje ciekawy projekt Amazonia. Cały koncert „Welcome To The Other Side” jest dostępny na Blu-Ray, CD i winylu i wierni fani mogą nabyć te materiały. A ja być może kiedyś wrócę do płyty "Amazonia" i napiszę o niej parę słów.</p><p style="text-align: justify;"> Almost a year ago, fans of the classic variety of electronic music had the opportunity to listen to and enjoy a spectacular show. Jean Michel Jarre prepared a virtual concert "Welcome To The Other Side", inspired by the interiors of the Parisian monument, ie the Notre-Dame Chapel. The combination of a live performance with computer projections of the historic building was impressive. The event was also accompanied by a sublime message of hope for the next year. In the advertising materials you could read about "the symbol of strength that unites us and a tribute to the world heritage". I will leave these big words without comment. I will focus more on the music proposed by the UNESCO Goodwill Ambassador Jean Michel Jarre.</p><p style="text-align: justify;"> Well, the first few minutes it was dark, suspenseful music. I like it very much. Then, however, the tension eased, and the French musician offered the audience music for the dance, uninhibited fun. Has this idea gained your approval? Perhaps some of the old fans were disappointed to expect something more ambitious? But Jarre undoubtedly gained new followers from a younger generation. Music had a specific utility purpose - to provide entertainment. The French composer, apart from musical talents, also has a business sense and has simply adapted to the current requirements and trends. Apparently, the concert was watched by 75 million people. For a more demanding listener, Jean-Michel publishes an interesting project Amazonia a few months later. The entire "Welcome To The Other Side" concert is available on Blu-Ray, CD and Vinyl, and loyal fans can purchase these materials. Perhaps someday I will come back to the album "Amazonia" and write a few words about it.</p><p style="text-align: center;"><a href="https://youtu.be/xsvki6PMQYs">Jarre Live</a><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/xsvki6PMQYs" width="320" youtube-src-id="xsvki6PMQYs"></iframe></div><br /><p style="text-align: center;"><br /></p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-53170349534583989742021-12-29T19:38:00.001+01:002021-12-29T19:38:26.475+01:00Steve Dinsdale - Light & Dark 2018<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8ff86ZzBpd3XLHF-nhsg1WKhFApBdK3r7p8OAJpznNsvdU3Uh_EtwacRD1ccN5VoSRj5ZEBcOKi3XlrMHi6r-TJZVYHnFhMVkVGojMKxfTIfyTHZgbfIHR5AfnlJchxRI_S_5kaYcZ_gsdWpy_Gl9cWlWkK0w50-q9a96BlI86_3uQ4ElUOmyfCwovA=s1200" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1198" data-original-width="1200" height="319" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8ff86ZzBpd3XLHF-nhsg1WKhFApBdK3r7p8OAJpznNsvdU3Uh_EtwacRD1ccN5VoSRj5ZEBcOKi3XlrMHi6r-TJZVYHnFhMVkVGojMKxfTIfyTHZgbfIHR5AfnlJchxRI_S_5kaYcZ_gsdWpy_Gl9cWlWkK0w50-q9a96BlI86_3uQ4ElUOmyfCwovA=s320" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">English version below</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> Brytyjski muzyk Steve Dinsdale od ponad 30 lat działa na muzycznej scenie. Najbardziej znany jest z formacji RMI - zespołu o dość dziwnej nazwie Radio Massacre International. Pod tym szyldem wydano sporo muzyki, zazwyczaj na nośniku CD-ROM i bardzo często są to koncerty. Improwizacje na żywo wydają się być ulubionym zajęciem członków zespołu. Przyznaję że dobrze się słucha dyskografii RMI i grupa ma wielu zagorzałych fanów. Co jakiś czas Steve Dinsdale wydaje solowy projekt i właśnie jestem po przesłuchaniu płyty Light and Dark z roku 2018. Tytuł może wydawać się bezpretensjonalny ale zawartość czyli sześć krótkich utworów (EP) jest dość wyrafinowana. Bardzo różnorodne formy słychać już w pierwszym utworze - elektryczne gitary, melotron, efekty taśmy (Dark Time), ambitne eksperymenty (Dark Chambers), ale też przystępne melodie (First Light). To piękny utwór, chwytający za serce. Steve lubi używać tradycyjnej perkusji jak i dźwięków fortepianu. Muzyka pełna jest pomysłów. Autor z wyczuciem stylu miesza dźwięki we właściwych proporcjach. Dzięki temu słuchacz otrzymuje interesujące i wartościowe muzyczne treści. Ostatni utwór pod tytułem 'Ibiza' - jest lekki i rześki jak chłodny wiatr w upalny dzień, to doskonałe podsumowanie krótkiej całości. Niesamowite.. Jak on to robi? Wielki szacunek dla artysty.</div><div><p></p><div style="text-align: justify;"> British musician Steve Dinsdale has been active in the music scene for over 30 years. He is best known from the RMI formation - a band with a rather strange name Radio Massacre International. A lot of music has been released under this banner, usually on CD-ROM, and very often these are concerts. Live improvisations seem to be a favorite activity of the band members. I admit that the RMI discography is good to listen to and the group has a lot of die-hard fans. Every now and then Steve Dinsdale releases a solo project and I'm just after listening to the 2018 album Light and Dark. The title may seem unpretentious but the content of six short tracks (EP) is quite refined. You can hear a variety of forms already in the first track - electric guitars, melotron, tape effects (Dark Time), ambitious experiments (Dark Chambers), but also accessible melodies (First Light). It is a beautiful piece, touching the heart. Steve enjoys using traditional drums as well as piano sounds. Music is full of ideas. The author mixes sounds in the right proportions with a sense of style. As a result, the listener receives interesting and valuable musical content. The last track, entitled 'Ibiza' - is light and crisp like a cool wind on a hot day, it is a perfect summary of a short whole. Amazing .. How does he do it? Great respect for the artist.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-83485025011430397822021-12-26T21:33:00.002+01:002021-12-27T16:42:35.579+01:00John Carpenter's - Escape from New York<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjULW5i1q6mNDJFCUJ5I8k7eVTY-hMfljRWUciy5WCmDXKVPWZM1jC_DdxJ51to6mZ-QnOqfINzAWqkEgfGaAeLKQ-cx4dxRCVG00OQAZifd3zBaE_LD2AyXiaBZN2v2HPi2ie8cQD1xZOoLq84rbwA3eV9A3YZ3Zh7xRzr7WtBdJd8tZxKn2exQqkhiA=s2154" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2090" data-original-width="2154" height="310" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjULW5i1q6mNDJFCUJ5I8k7eVTY-hMfljRWUciy5WCmDXKVPWZM1jC_DdxJ51to6mZ-QnOqfINzAWqkEgfGaAeLKQ-cx4dxRCVG00OQAZifd3zBaE_LD2AyXiaBZN2v2HPi2ie8cQD1xZOoLq84rbwA3eV9A3YZ3Zh7xRzr7WtBdJd8tZxKn2exQqkhiA=s320" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> English version below</div><div><div style="text-align: justify;"> W 1981 roku ukazał się film pod tytułem "Ucieczka z Nowego Jorku". Amerykański reżyser John Carpenter stworzył dość mroczna historię w której główną rolę zagrał Kurt Russell. Jego antybohater - Snake Plissken - ma za zadanie uwolnić prezydenta USA z rąk przestępców którzy zamieszkują Manhattan zamieniony w więzienie. Ciekawej fabule towarzyszyła charakterystyczna muzyka skomponowana przez reżysera Johna Carpentera. Udowodnił w ten sposób że jest nie tylko sprawnym reżyserem, ale również zdolnym kompozytorem. Większość utworów bazuje na dźwiękach wydobywanych z syntezatorów. Świetnie pasują one do futurystycznej oprawy filmu. Pochody linii basowych doskonale podkreślają napięcie towarzyszące wydarzeniom, a długie pady dodają uczucie odrealnienia, niesamowitości. Proste melodie na tle skromnych sekwencji robią lepsze wrażenie niż tradycyjna orkiestra symfoniczna której całe szczęście nie ma na tym soundtracku. Podobać się mogą też nieskomplikowane bity i efekty "clap" bo ten film to jest przecież kino rozrywkowe. Tak, ten materiał to po prostu dobry film i dobra muzyka. </div><p></p><div style="text-align: justify;">Płyta CD do tego obrazu to przynajmniej trzy różne wersje i ponad 50 wydań w różnych krajach. Po blisko 20 latach od premiery filmu, w roku 2000, John Carpenter i Alan Howard opracowali nowe, rozszerzone wydanie płyty. Alan szczegółowo opisuje ten proces na okładce. Oprócz znanych motywów dodano siedem wcześniej nie publikowanych ścieżek, a niektóre fragmenty można usłyszeć w innej aranżacji. Na keybordzie w utworze Engulfed Cathedral gra Pamela Smith, a w utworze The Duke Arrives na gitarze zagrał Tommy Wallace. Jako przerywniki umieszczono też sporo zabawnych dialogów bohaterów, między innymi Lee Van Cleefa którego pamięci poświęcono ten album.</div><div style="text-align: justify;">Znakomite wydawnictwo!</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> In 1981, the movie "Escape from New York" was released. American director John Carpenter has created a rather dark story in which Kurt Russell played the main role. His anti-hero - Snake Plissken - is to free the US president from the hands of criminals who live in Manhattan turned into a prison. An interesting plot was accompanied by characteristic music composed by director John Carpenter. In this way he proved that he is not only an efficient director, but also a talented composer. Most of the songs are based on sounds extracted from synthesizers. They fit perfectly into the futuristic setting of the film. The bass line runs perfectly emphasize the tension accompanying the events, and the long pads add a feeling of unreal, weirdness. Simple melodies against the background of modest sequences make a better impression than the traditional symphony orchestra which is fortunately not featured on this soundtrack. You can also like the uncomplicated beats and "clap" effects because this movie is after all an entertainment cinema. Yes, this material is just a good movie and good music.</div><div style="text-align: justify;"> The CD for this painting is at least three different versions and over 50 editions in different countries. Nearly 20 years after the film's premiere, in 2000, John Carpenter and Alan Howard developed a new, extended release of the album. Alan details the process on the cover. In addition to known themes, seven previously unpublished tracks have been added, and some excerpts can be heard in a different arrangement. Pamela Smith plays the keyboard on the song Engulfed Cathedral and Tommy Wallace on the guitar on The Duke Arrives. As cutscenes, there are also a lot of funny dialogues of the characters, including Lee Van Cleef, whose memory this album is dedicated to.</div><div style="text-align: justify;"> A great release!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-67899026908265870482021-12-25T19:58:00.000+01:002021-12-25T19:58:03.676+01:00Johannes Schmoelling & Robert Waters -Zeit ∞? Live in Oirschot 2018<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjLphajqufwzFXYefXrl5UTYAlOSaGipstTABglwRylXFg_ipedgprOiDejFf4f1fBKLnUjOpHndi_nGifTT5BLE4Te6B0ajflSd7RpgNfxvR1QpkoswvJG7iHDMhQRs26dVjQkT6cvlwuTnwrZsBLrLQ-sruAgATSRexcqAb8mODG-eYBji4i2Rn8-lA=s1500" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1380" data-original-width="1500" height="294" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjLphajqufwzFXYefXrl5UTYAlOSaGipstTABglwRylXFg_ipedgprOiDejFf4f1fBKLnUjOpHndi_nGifTT5BLE4Te6B0ajflSd7RpgNfxvR1QpkoswvJG7iHDMhQRs26dVjQkT6cvlwuTnwrZsBLrLQ-sruAgATSRexcqAb8mODG-eYBji4i2Rn8-lA=s320" width="320" /></a></div><br /><p></p><div>Johannes Schmoelling & Robert Waters -Zeit ∞?</div><div>English version below</div><div><div style="text-align: justify;"> Muzyka koncertowa to specyficzny rodzaj emocji. Wykonawcy chwalą sobie kontakt z publicznością a audytorium bardzo intensywnie przeżywa to co płynie do nich z podium. Dobry zapis koncertu to nie zawsze satysfakcjonująca sprawa, jednak nagrania o której dzisiaj piszę są najwyższej próby. </div><div style="text-align: justify;"> 10 listopada 2018 roku w Holandii miało miejsce wspaniałe wydarzenie. W Centrum Kultury Oirschot - De Enck - zagrało dwóch utalentowanych artystów: Johannes Schmoelling i Robert Waters. Występ ten był pretekstem do podsumowania ponad 30 lat muzycznych doświadczeń austriackiego kompozytora. Wszystkie nagrania zostały pieczołowicie zarejestrowane w formie audio i wideo. Wydawnictwo zawiera dwie płyty audio i cztery płyty DVD. Kompozycje z solowych płyt Johannesa, wybrane utwory zespołu Tangerine Dream w nowej aranżacji, a nawet hołd oddany klasykowi muzyki poważnej. Dźwięki które słychać z Theater De Enck to prawdziwa uczta dla uszu melomana. Zawsze byłem zdania że dobrą muzykę można poddać ponownej aranżacji i tak się też stało w przypadku opisywanego koncertu. Nagrania brzmią inaczej niż w oryginalnej wersji ale równie dobrze. I to jest piękne. Wszystko jest tu na swoim miejscu: przestrzeń stereofonia, aplauz publiczności. Pełny profesjonalizm i sztuka. Jestem szczęśliwy że mogłem poznać ten materiał i do niego wracać. Wnikliwych fanów ciekawych na jakim sprzęcie grali panowie, zapraszam na stronę discog.com, a chętnych do zakupu wydawnictwa na stronę groove.nl </div><div style="text-align: justify;">Naprawdę warto!</div></div><div style="text-align: justify;"> Concert music is a specific kind of emotion. The performers appreciate the contact with the audience and the audience very intensely experiences what flows to them from the podium. A good recording of the concert is not always a satisfying matter, but the recordings I am writing about today are of the highest quality.</div><div style="text-align: justify;"> On November 10, 2018, a great event took place in the Netherlands. Two talented artists played at the Oirschot Cultural Center - De Enck -: Johannes Schmoelling and Robert Waters. This performance was a pretext to summarize over 30 years of musical experience of the Austrian composer. All recordings were carefully recorded in the form of audio and video. The release includes two audio discs and four DVDs. Compositions from Johannes' solo albums, selected pieces of the Tangerine Dream band in a new arrangement, and even a tribute to the classic of classical music. The sounds that can be heard from Theater De Enck are a real feast for the ears of music lover. I have always believed that good music can be rearranged, and that is what happened in this concert. The recordings sound different than in the original version, but just as well. And this is beautiful. Everything is in its place here: the stereophony space, the applause of the audience. Full professionalism and art. I am happy that I could get to know this material and come back to it. Insightful fans interested in what equipment the gentlemen played on, please visit discog.com, and those willing to buy the publishing house, visit groove.nl</div><div style="text-align: justify;"> Really worth!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-53537618775155999062021-12-20T21:46:00.002+01:002021-12-22T22:35:07.017+01:00Biosphere - The Petrified Forest <p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZYotgRhN-wbAO67ydCXB-u6j2lyZv1H7-NguZL96XXnA6kC_efHQlXkg9iEChcDcHoottLBHdu8RmrPm7TCWnNYCBTlWl8WN7XC0Bd7cDKpTPVpcH9cWjMkTbESRzCLdfT-JYaipqIC5s7RzT7OT9Ph7aMTTz9xBp3Qwnub1_gvJc8_58oox1-voy8Q=s1500" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZYotgRhN-wbAO67ydCXB-u6j2lyZv1H7-NguZL96XXnA6kC_efHQlXkg9iEChcDcHoottLBHdu8RmrPm7TCWnNYCBTlWl8WN7XC0Bd7cDKpTPVpcH9cWjMkTbESRzCLdfT-JYaipqIC5s7RzT7OT9Ph7aMTTz9xBp3Qwnub1_gvJc8_58oox1-voy8Q=s320" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span>English version below</span></div><div class="separator" style="clear: both;"><span> Geir Jenssen jest jednym z tych muzyków, którzy w fascynujący sposób poszerzają odbiór muzyki o nowe doznania. Jego projekt Biosphere przysporzył mu zwolenników na całym świecie </span>To minimalistyczna muzyka wywołująca maksymalne emocje. Norweski kompozytor wydał wiele znaczących dla gatunku płyt: Microgravity, Patashnik, Insomnia, Substrata to miód dla uszu. Potem były jednak nagrania które sugerowały wypalenie artysty. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span> W 2017 roku ukazuje się mini album The Petrified Forest inspirowany starym kryminałem o tym samym tytule. I powiem szczerze: to doskonała muzyka. Geir znajduje równowagę, złoty środek między muzyką ambitną a komercyjną.. Przystępne nagrania które nie wymagają wyrafinowanego odbiorcy, ale same w sobie są wartościowe. Doświadczony kompozytor dobrze wie co chce przekazać i robi to znakomicie.. Posługując się charakterystycznymi dla siebie środkami wyrazu kreuje kolejny piękny świat brzmień znanych ale ciągle urzekających. </span>Zapraszam na jego stronę Bandcamp. https://biosphere.bandcamp.com/album/the-petrified-forest-6-track-mini-album </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span>English:</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span>Geir Jenssen is one of those musicians who in a fascinating way expand the reception of music with new sensations. His Biosphere project won him followers all over the world. Minimalistic</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span> music that evokes maximum emotions. The Norwegian composer has released many albums significant for the genre: Microgravity, Patashnik, Insomnia, Substrata is honey to the ears. But then there were recordings that suggested the artist's burnout.</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span> In 2017, the mini-album The Petrified Forest is released, inspired by the old crime story of the same title. And I will be honest: this is great music. Geir finds a balance, the golden mean between ambitious and commercial music. Affordable recordings that do not require a sophisticated audience, but are valuable in themselves. An experienced composer knows well what he wants to convey and he does it brilliantly. Using his characteristic means of expression, he creates another beautiful world of well-known but still captivating sounds. https://biosphere.bandcamp.com/album/the-petrified-forest-6-track-mini-album Please visit his Bandcamp page.</span></div><p></p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-51833943467790039622021-11-03T00:19:00.000+01:002021-11-03T00:19:19.061+01:00Steve Jolliffe Lost and Returned<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif86ut1c6_3HgS17VGuWaCUXZpCGzo8hKPhwCR8RfcMYckiacLVBwu-ObfuYHuNQ4lH419mBvWxJiADS1TxKe1QM8EQrOAEcLAw4xY-UcaWULquse_CcJJG-9Sm7C3bKByrmtQJq_fmhNc/s720/Screenshot_20211102-235445-01.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="683" data-original-width="720" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif86ut1c6_3HgS17VGuWaCUXZpCGzo8hKPhwCR8RfcMYckiacLVBwu-ObfuYHuNQ4lH419mBvWxJiADS1TxKe1QM8EQrOAEcLAw4xY-UcaWULquse_CcJJG-9Sm7C3bKByrmtQJq_fmhNc/s320/Screenshot_20211102-235445-01.jpeg" width="320" /></a></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;"> English version below</p><p style="text-align: justify;"> W latach 70. ubiegłego wieku klasyczna muzyka elektroniczna była czymś nowym i urzekającym. Tacy kompozytorzy jak Jarre czy Vangelis do dziś mają wielu fanów, chociaż nie wydają już oni tak spektakularnych, odkrywczych albumów jak dawniej. Niektórzy odeszli w niebyt jak Edgar Froese, inni chorują w artystycznej lub fizycznej niemocy. </p><p style="text-align: justify;"> Inaczej ma się sprawa z muzyką jaką proponuje Steve Jolliffe. Ten niezwykle utalentowany Anglik od wielu lat regularnie wydaje nowy materiał na bardzo wysokim poziomie. Autorskie płyty cd-rom czy też pliki ze swoją muzyką sprzedaje za pomocą internetu, idąc niejako z duchem czasu. Płyta Lost and Returned wydana w tym roku jest bardzo dobra. Jolliffe po mistrzowsku tworzy kolaże brzmień instrumentów klasycznych z nowoczesną elektroniką wprowadzając słuchacza w rodzaj pozytywnego transu. Niezależnie od instrumentu dominującego w danej chwili, Steve uwodzi odbiorcę siłą swojej artystycznej wizji. Tworzy klimat któremu trudno się oprzeć. Zaprasza w podróż pełną tajemnic i akustycznych niespodzianek. Powstaje przestrzeń którą wypełnia sztuka. Kontakt z nią wzbogaca wnętrze melomana i dostarcza satysfakcji. Prawdziwa muzykoterapia którą należy regularnie stosować. Zachęcam do zapoznania się z tą muzyką, adres do strony Steva podaję poniżej. </p><p>td78@mail.com </p><p>https://stevejolliffe.wixsite.com/steve-jolliffe</p><p> In the 1970s, classical electronic music was something new and captivating. Composers such as Jarre or Vangelis still have many fans, although they do not release such spectacular, revealing albums as before. Some have fallen into oblivion like Edgar Froese, others are ill with artistic or physical infirmity.</p><p style="text-align: justify;"> The situation is different with the music proposed by Steve Jolliffe. This extremely talented Englishman has been regularly releasing new material at a very high level for many years. He sells his original cd-roms or files with his music via the Internet, keeping up with the times. Lost and Returned released this year is very good. Jolliffe masterfully creates collages of sounds from classical instruments with modern electronics, introducing the listener to a kind of positive trance. Regardless of the instrument that dominates at the moment, Steve seduces the viewer with the power of his artistic vision. It creates an atmosphere that is difficult to resist. It invites you on a journey full of secrets and acoustic surprises. A space is created which is filled with art. Contact with her enriches the music lover's interior and provides satisfaction. Real music therapy that should be used regularly. I encourage you to familiarize yourself with this music, the address to Steve's website is provided below</p><p style="text-align: justify;">https://stevejolliffe.wixsite.com/steve-jolliffe</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-17496458169895222972021-10-31T22:23:00.003+01:002021-11-01T19:31:13.646+01:00Tomasz Pauszek Syntharsis<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwjxMOT0ZjbnIwmP6qSc_QcN2LELv_OXHY2l6nWezMegvXQKCtxFumWMnxSYeQ3M4jhmjgCSdr2FnzuzpSt7AxwMjsmP-rYy00g54OFPJa-BNdwXcy39IJ8njUOeKmb3wSNBEQkhwMtr4f/s746/Screenshot_20211031-221330-05.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="746" data-original-width="714" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwjxMOT0ZjbnIwmP6qSc_QcN2LELv_OXHY2l6nWezMegvXQKCtxFumWMnxSYeQ3M4jhmjgCSdr2FnzuzpSt7AxwMjsmP-rYy00g54OFPJa-BNdwXcy39IJ8njUOeKmb3wSNBEQkhwMtr4f/s320/Screenshot_20211031-221330-05.jpeg" width="306" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><p><br /></p><p style="text-align: justify;"> Internet to medium w którym dzieją się czasami dziwne rzeczy. Trochę przypomina wielki magazyn wypełniony po brzegi różnorodnym towarem. Poszukiwacz wysmakowanych brzmień generowanych przez cyfrowe i analogowe syntezatory ma do dyspozycji duży wybór płyt. Tak wielki, że problemem może być odszukanie spośród masy rzeczy pospolitych, najbardziej wartościowych dokonań. Do tych ostatnich zaliczam twórczość Tomasza Pauszka. Chciałbym zwrócić uwagę czytelnika na jego debiutancką płytę "Syntharsis". </p><p style="text-align: justify;"> Dostępny na bandcampie cyfrowy album był pierwotnie wydany w 2001 roku. Osiem utworów miało być zapewne przekrojem możliwości 23 letniego wówczas kompozytora, wyrazem jego fascynacji, oraz popisem niebanalnej wyobraźni. Chęć pokazania palety środków wyrazu i nabytych umiejętności była ważniejsza niż powstanie albumu koncepcyjnego, na takie przyszedł czas później. Jednak słuchając Syntharsis trudno odczuć jakiś niedosyt, nie ma na co narzekać. To różnorodna, pomysłowo zaaranżowana elektronika. Tomasz nie jest kolejnym kopistą J.M. Jarre'a. Ma większe ambicje i umie je zrealizować. W tyglu syntetycznych emocji miesza bardzo różne odcienie muzyki udowadniając tym swoją wrażliwość. Udany debiut nie był jednorazowym aktem, o czym świadczą kolejne wydawnictwa i lata w których tworzył nowe muzyczne światy. Mam nadzieję jeszcze o nich wspomnieć. Poniżej link do omawianej płyty:</p><p>https://tomaszpauszek.bandcamp.com/album/syntharsis</p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-24258639085927903012020-12-21T00:38:00.000+01:002020-12-21T00:38:26.968+01:00Sequentia Legenda - Beyond the Stars<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGgpsmtZr_5wZejz9MnGwVhILKAg04bNqd9bshOSro9d6Q0aLWHdBlt0g5z_R9hAc3ggdOc6qLXdQ_Ec1rSmJQkiD7-xKkS2BT0p-X3I9uPMtrCzpwfTZ0Lea-CT0HegyVVYc6_geAntlb/s1200/sl.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGgpsmtZr_5wZejz9MnGwVhILKAg04bNqd9bshOSro9d6Q0aLWHdBlt0g5z_R9hAc3ggdOc6qLXdQ_Ec1rSmJQkiD7-xKkS2BT0p-X3I9uPMtrCzpwfTZ0Lea-CT0HegyVVYc6_geAntlb/s320/sl.jpg" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> Francuski kompozytor muzyki elektronicznej Laurent Schieber nagrywa swoją muzykę pod artystycznym pseudonimem Sequentia Legenda. Można ją znaleźć i kupić na platformie bandcamp, gdzie udostępnia około 20 wydawnictw. W 2020 roku wydaje interesującą płytę "Beyond the Stars". Jej zawartość dobrze określa termin "berliner schule". Podejście do muzyki jakie proponował kiedyś Klaus Schulze, miało swoich kontynuatorów. Do najbardziej znanych w naszym kraju należą Bernd Kistenmacher i Mario Schonwalder. Laurent, podobnie jak jego znakomici koledzy, kieruje swój przekaz do miłośników brzmień wyrafinowanych. Powoli buduje nastrój, dobiera tajemnicze, nostalgiczne dźwięki, aby stopniowo wprowadzić słuchacza w błogostan, rodzaj totalnej muzycznej relaksacji. W jego artystycznym credo można przeczytać: "Muzyka pozostaje dla mnie wektorem Nadziei i Miłości". To bardzo pozytywne przesłanie, również dla romantyków. Trzy rozbudowane kompozycje niejednego melomana wyniosą na wysokie poziomy emocjonalnych doznań. Kto wie, może nawet poza gwiazdy? </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> Dla kolekcjonerów ciekawostek: W pierwszej kompozycji "Experimental" towarzyszy muzykowi perkusista Tommy Betzler, znany ze współpracy z Klausem Schulze.</div><div style="text-align: justify;">link do płyty:</div><div style="text-align: justify;"><a href="https://sequentia-legenda.bandcamp.com/album/beyond-the-stars">https://sequentia-legenda.bandcamp.com/album/beyond-the-stars</a><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-62857128978059470082020-12-20T01:10:00.002+01:002020-12-20T12:54:04.091+01:00Vangelis Juno to Jupiter <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvjEd5hiRBmI_8npWLNMxyMroNaHhJK6P7Z8NG5mCSsDmM3BIFVWgkJNDxRjvuxKUHCM0oSGF0N1txz9qRqrYGzOHaSe7R1gJY9Rd730HpLjfinQ0HzadYu8PFiEYM_aB2UOeq7mCSpCns/s1400/cover.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1400" data-original-width="1400" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvjEd5hiRBmI_8npWLNMxyMroNaHhJK6P7Z8NG5mCSsDmM3BIFVWgkJNDxRjvuxKUHCM0oSGF0N1txz9qRqrYGzOHaSe7R1gJY9Rd730HpLjfinQ0HzadYu8PFiEYM_aB2UOeq7mCSpCns/s320/cover.jpg" /></a></div><br /><p><br /></p><p> Vangelis w 2020 roku kończy 77 lat. Jesienią ukazuje się najnowsze wydawnictwo uznanego artysty, zawiera prawie 20 kompozycji. Czego mogą spodziewać się fani bardzo lubianego Greka? W internecie o tej muzyce można przeczytać: <br /><br />"Zainspirowana przełomową misją sondy kosmicznej Juno NASA i trwającą eksploracją Jowisza, 'Juno to Jupiter' to wielowymiarowa podróż Vangelisa przez muzykę elektroniczną, progresywną, ambient, techno, orkiestrową i wokalną. W projekcie występuje sopranistka Angela Gheorghiu oraz dźwięki z kosmosu nagrane przez NASA".</p><p>Jakie refleksje przychodzą mi do głowy po wysłuchaniu tych nagrań? </p><p style="text-align: justify;"> Płyta jest dość nierówna, poszczególne utwory zazwyczaj krótkie, rzadko przekraczają 5 minut. Całości brak spójności. Na początek mamy rozmowy pracowników NASA (?) czyli "<span style="text-align: justify;">Atlas Push", rzeczywiście brzmi to atrakcyjnie, ale i wtórnie. Potem lekki "</span>Inside our perspective" z przewodnim beatem który mógłby wygenerować przeciętny użytkownik Abletona. Dalej (Out in Space) Vangelis uderza w bardziej ambitne tony podnosząc wartość przekazu, ale ponownie kończy kompozycję nie rozwijając jej zbytnio. Czwarty track "Juno's quiet determination" w ciekawy sposób buduje napięcie i ucieszy nawet najbardziej wymagających słuchaczy. I tyle atrakcji... Przez kolejne minuty stary mistrz używając doskonałe znanych jemu i słuchaczom narzędzi w postaci bębnów i partii instrumentów smyczkowych, kreśli podniosłe, symfoniczne historie jakie pisał od wielu lat... Nie ma już żadnych niespodzianek. Artysta ma prawie 80 lat, nie ma sensu wymagać od niego cudów. Partie <span style="text-align: left;">Angeli Gheorghiu słychać bodajże w trzech utworach, jeśli ktoś to lubi, proszę bardzo. </span></p><p style="text-align: left;">Podsumowując: płyta nie jest zła, to kawał dobrego rzemiosła. Ja jednak wolę Vangelisa bardziej rockowego, eksperymentującego, a tej edycji bliżej do ostatnich jego prac. </p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-74715998092251983582019-08-08T22:13:00.002+02:002021-11-01T19:37:46.566+01:00Tangerine Dream - Underwater Sunlight <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4-Oy5S70D3wJt6GxfAzXZKZw7Xhm6baxfbGx9oflrq7oKpHFx9Sbw9K8SpgrEN7t-ToFZJRMU_Bs8BvK4808zOQDzMEIPQcKGCn-9SSRzvfjUGDWoEg_2Wc7tq3R9k85YNA2T-35cq7Tq/s1600/under.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="601" data-original-width="600" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4-Oy5S70D3wJt6GxfAzXZKZw7Xhm6baxfbGx9oflrq7oKpHFx9Sbw9K8SpgrEN7t-ToFZJRMU_Bs8BvK4808zOQDzMEIPQcKGCn-9SSRzvfjUGDWoEg_2Wc7tq3R9k85YNA2T-35cq7Tq/s320/under.jpg" width="319" /></a></div>
<span face=""helvetica" , "arial" , sans-serif" style="background-color: #f2f3f5; color: #1c1e21; font-size: 13px;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
"Underwater Sunlight" to powszechnie lubiana płyta Tangerine Dream. Nagrana w 1986 roku, jest szczególna pod wieloma względami. Ciekawie wypowiedział się o niej redaktor internetowych audycji pt. "Czarno-białe klawisze" (Pro -Radio) - Jerzy Kapała: </div>
<div style="text-align: justify;">
"Dla mnie to doskonały album i śmiało można nazwać go cezurą, gdzie ewidentnie kończy się post-klasyczne granie Mandarynek. Post-klasyczne - zapoczątkowanie na Tangramie i pojawiające się już tylko wyrywkowo na późniejszych płytach. Wyjątkowy album, po wcześniejszym, zdecydowanie niższych lotów Le Parcu i zalewie soundtracków, płyta przemyślana, której daje się słuchać w zachwycie od początku do końca! To charakterystyczne, że kiedy w zespole pojawia się nowy członek powstaje album co najmniej dobry, a nawet wybitny. Świeża krew w postaci młodego Haslingera, któremu Edgar oddał praktycznie całe gitarowe pole, odcisnęła bardzo duży wpływ na tym albumie. Ale decydujące piętno - nie mam wątpliwości - duet F-F! Zwracam uwagę na opublikowane w 1996 roku na piątej płycie "The Dream Roots Collection" nagrania, które powstały, kiedy TD, po odejściu Schmoellinga, znowu przez pewien czas pozostał duetem - dodać tam gitarę Haslingera i w zasadzie mamy drugą płytę "podwójnego" albumu Underwater Sunlight ;) PS. Pieśń wieloryba - arcydzieło i to stuprocentowe dzieło Edgara".</div>
<div style="text-align: justify;">
Rzeczywiście, trudno nie być pod urokiem tych pastelowych nagrań. Muzykom wspaniale udało się połączyć nostalgiczne klimaty (Song Of The Whale), przystępność brzmień (Dolphin Dance) z pasją i ogniem (Ride On The Ray). Poezja muzyki - polecam!<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;"><br /></div>
</div>
Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-15759995307957172272019-08-02T20:15:00.000+02:002019-08-09T20:37:20.275+02:0036 - Black Soma <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMAnY0tU_FyeA992xGx2rGmhEFbGO5LOP_zarT1w4wCwsSQ1FM65_Q-U9Cm2Nlc6_OzsebfHi7zFX3xIcayyMcyzLCknblgzcU4ygE5h1gEAtvIheqADefXGCB-OUkj64MSjAr3hC7AcA8/s1600/blacsoma.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMAnY0tU_FyeA992xGx2rGmhEFbGO5LOP_zarT1w4wCwsSQ1FM65_Q-U9Cm2Nlc6_OzsebfHi7zFX3xIcayyMcyzLCknblgzcU4ygE5h1gEAtvIheqADefXGCB-OUkj64MSjAr3hC7AcA8/s320/blacsoma.jpg" width="320" /></a> </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Muzyka ambient ma to do siebie, że zazwyczaj pozbawiona jest wyraźnego, indywidualnego piętna. Kompozytorzy tworzą dźwiękowe plamy skupiając się na budowaniu nastroju. Misternie ingerują w ciszę, która sama często jest swoistym sacrum. Lubię szukać takich nagrań, które dowodzą wrażliwości kompozytorów. Do powyższych zalicza się Brytyjczyk <b>Dennis Huddleston</b>, bardziej znany pod pseudonimem<b> 36</b>. W internecie można znaleźć całą jego twórczość na bandcampie. Najbardziej przypadła mi do gustu płyta z 2017 roku -<b>"Black Soma"</b>, udostępniona przez autora również na platformie YouTube. </div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Black Soma</b> jest to zwarty projekt, bazujący na podobnych do siebie rozwiązaniach harmonicznych, celebrowaniu klimatu, sennych pasażach. Wydawałoby się, że nagrano już setki podobnych płyt. Jednak to co wyróżnia <b>Black Somę </b>od innych tego rodzaju dokonań, to wyjątkowe ciepło i melancholia tchnąca z każdej nuty. Gęste jak angielska mgła, generowane pady, otulają melomana kokonem totalnej relaksacji. Poszczególne kompozycje mają w sobie zalążki melodii, co nadaje im indywidualne cechy. Anglik po mistrzowsku rozgrywa emocje, pozostawiając w pamięci słuchacza potrzebę kolejnego obcowania z jego twórczością. </div>
<div style="text-align: justify;">
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów ambientu.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="https://www.youtube.com/embed/_0fjT9IABLc" style="text-align: left;" width="480"></iframe></div>
</div>
Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3779854309332791213.post-33646098253677193452019-07-07T08:44:00.000+02:002019-08-09T20:37:55.017+02:00Jezioro marzeń - historia utworu<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Damian:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęło się od rozmów o pięknych okolicznościach przyrody, mówiłem Mariuszowi jak ładne są ostródzkie jeziora.Na to on przysłał mi kilkanaście fotek jeziorka z jego okolic. Były bardzo klimatyczne. Doszliśmy do wniosku, że warto byłoby zrobić o tym wspólny kawałek. Namówiłem Mariusza, aby zainstalował sobie program DAW i wirtualny odpowiednik melotronu. Mariusz nagrał solo na klawiaturze komputera w ciągu kilku dni, chyba tez odgłosy kaczek oraz wody i wysłał mi pliki netem. Miałem sporo swojego nigdzie nie wykorzystanego materiału na dysku, więc postanowiłem wokół tej jego solówki zbudować cały utwór. Popracowałem solidnie nad sekwencjami, delayami i przestrzenią. Spróbowałem też dać tam trochę dramatyzmu. Miałem ze 3 wersje utworu, krótką, dłuższą i 9 minutową z gitarą, ale ta ostatnia całkiem gubiła klimat. Została najlepsza, którą już znacie. Do dziś lubię ten kawałek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mariusz:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
KOCHANI FANI POLSKIEJ NIEZALEŻNEJ EL MUZYKI:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja tylko powiem, że utwór powstał z wzajemnej korelacji artystycznej, z wzajemnej szarpaniny "umysłów" - ale jeśli mogę coś jeszcze dodać, to inspiracją do tego el tworu były moje wyprawy wędkarskie, oraz utwór mistrza Klausa Schulza w utworze "Crystal Lake". Zależało mi na tym, aby słuchacz został zaatakowany syntetycznym atakiem dźwięków, które otworzą zmysły percepcji, wrażliwości, a innych pobudzą do szukania nowych pokładów wrażliwości. W solówce melotronowej chciałem oddać hołd wybitnemu polskiemu pisarzowi SF Stanisławowi Lemowi, a konkretnie jego kultowej już dziś książki SOLARIS W mojej emocjonalnej solówce na virtual melotron, pewnie odczujecie niezwykły stan niepokoju i niesamowitości, zawarty w tekście Stanisława Lema - dowolność interpretacji jest absolutnie personalna... i o to mi chodziło.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://dikey.bandcamp.com/track/jezioro-marze"><span style="color: magenta;">Jezioro marzeń - bandcamp</span></a><br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/K4WdRPfM7gM" width="459"></iframe>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Electronic musichttp://www.blogger.com/profile/04719731796574004528noreply@blogger.com0